W Zawiszy Bydgoszcz na razie bez nerwowych ruchów

Bydgoscy piłkarze ostatnich występów nie mogą zaliczyć do udanych. Trener Ryszard Tarasiewicz oraz sami zawodnicy na razie mogą spać spokojnie.

Adrian Dudkiewicz
Adrian Dudkiewicz

Pechowa porażka z Górnikiem Zabrze (2:3) oraz piątkowa wpadka z Koroną Kielce (0:1) mocno nadwyrężyła zaufanie bydgoskich kibiców. Właściciel klubu Radosław Osuch w najbliższych dniach będzie rozmawiał z zawodnikami o sytuacji w zespole. Także trener Ryszard Tarasiewicz może na razie być spokojny o swoją posadę. A może  tutaj przydałaby się jakieś otrzeźwiające roszady? Bo drużyna z kolejki na kolejkę spisuje się coraz słabiej.

- Czasami może lepiej przegrać 0:5 niż jedną bramką - zastanawia się boczny obrońca Igor Lewczuk. - Przyjeżdżają rywale do Bydgoszczy i przed własnym polem karnym bronią się dziesięcioma zawodnikami. Wówczas ciężko jest coś zrobić. Wszystkie polskie zespoły mają problemy z atakiem pozycyjnym. Nawet Legia Warszawa i Wisła Kraków nie radzą sobie z tym elementem piłkarskiego rzemiosła.

Bydgoski sztab szkoleniowy ma teraz teoretycznie dwa tygodnie na przygotowanie zespołu do meczu u siebie z Wisłą Kraków. Teoretycznie, bowiem już 16 października beniaminek T-Mobile Ekstraklasy zmierzy się w 1/8 finału Pucharu Polski na wyjeździe z I-ligowym GKS Katowice. I po nim Zawiszy zostaną tak naprawdę tylko dwa dni na przygotowanie się do konfrontacji z Białą Gwiazdą, o co spore pretensje ma trener Tarasiewicz.

- Rozumiem, że telewizje i transmisje mają swoje prawa - przyznał opiekun Zawiszy. - Plan przygotowań do meczu z Wisłą Kraków jest gotowy, ale nie podoba mi się termin naszego spotkania z GKS Katowice. Naprawdę można by było załatwić to znacznie inaczej i ustawić inny termin tego pojedynku, bo z pewnością telewizja też znalazłaby sobie odpowiedni termin - zakończył Tarasiewicz.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×