Milos Kosanović: Cztery szwy? W piłkę grają mężczyźni
Mecz 13. kolejki T-Mobile Ekstraklasy z Widzewem Łódź (3:1) był pechowy dla serbskiego obrońcy Cracovii Milosa Kosanovicia.
- Chciałem dojść do piłki i potem nie wiem, co się stało. Padłem na ziemię i nie wiedziałem, gdzie jestem. Dobrze, że wszystko się dobrze skończyło. Cztery szwy? Jesteśmy mężczyznami, walczymy do końca, nie ma odpuszczania. Piłka nożna to jest sport dla mężczyzn, jesteśmy wojownikami, pomagamy sobie na boisku i wynik pokazał, jak się zachowaliśmy - mówi Kosanović.
Pasy absolutnie zdominowały Widzew na jego boisku. Po końcowym gwizdku wskaźnik posiadania piłki pokazywał 70 do 30 na korzyść krakowian. - Czujemy pewność siebie. To nie wzięło się wczoraj. Co mecz, co trening jesteśmy lepsi. Trener, my i kibice jesteśmy z tego zadowoleni. Nie możemy doczekać się sobotniego meczu u siebie z Koroną, kiedy kibice znów będą mogli nas dopingować - mówi serbski stoper Cracovii.
Do zakończenia I rundy T-ME pozostały dwa spotkania. Na jakim miejscu Kosanović widziałby Pasy przed rozpoczęciem rundy rewanżowej? - Ja bym chciał, żebyśmy byli jak najwyżej. I będziemy robić wszystko, żeby tak było. Jesteśmy bardzo zadowoleni i cieszy nas to, co robimy na co dzień, więc jestem pewien, że przyniesiemy radość naszym kibicom. Wszystko idzie w dobrym kierunku, więc dlaczego nie miałoby być dobrze?