Kontrowersje wokół stalowych derbów

Derby pomiędzy Stalą Rzeszów a Stalą Stalowa Wola zakończyły się sprawiedliwym remisem, który nie powinien nikogo krzywdzić. Kontrowersji jednak nie brakowało.

Kamil Górniak
Kamil Górniak

Piłkarzom, działaczom i trenerom nie podobała się praca arbitra. Po zakończeniu meczu swoja dezaprobatę co do pracy rozjemców zawodów oznajmił prezes sekcji piłki nożnej rzeszowskiej Stali Jacek Szczepaniak, który w tunelu prowadzącym z płyty boiska do szatni ostro, nie przebierając w słowach wytknął arbitrom ich, jego zdaniem, niedoskonałości. Prezesowi takie zachowanie nie przystoi, ale trudno się dziwić emocjom, skoro jego zespół stracił gola w 94. minucie.

Ta sytuacja po której Stal Stalowa Wola zdobyła wyrównującą bramkę była jedną z tych kontrowersyjnych. Po wrzutce z głębi pola w polu karnym gospodarzy do piłki wyskoczyli bramkarz Stali Rzeszów Miłosz Lewandowski i obrońca Stalówki Michał Czarny. Mocniejszy fizycznie okazał się defensor zielono-czarnych. Gospodarze twierdzą, że powinien być faul na bramkarzu. - Dla mnie jest faul. Jak sędzia nie zna przepisów to niech nie sędziuje. Niech poczytają przepisy. Tłumaczą się tym, że nie byłem w polu bramkowym. Teraz jest tak, że bramkarz w całym polu karnym jest chroniony. Skupiłem się na piłce, to jak ją mam złapać, a Michał Czarny wpier… się we mnie. Byliśmy lepsi i zasłużyliśmy na zwycięstwo - powiedział Lewandowski.

Nieco inaczej całą sytuację widzi gracz ze Stalowej Woli. - Skoczyłem do piłki i według mnie nie było kontaktu z Bramkarzem. On może mówić wszystko. Jeśli jakiś kontakt był to jak go nie odczułem. Skoczyłem do główki, chciałem zdobyć gola i się udało - skomentował całe zamieszanie Michał Czarny.

Kolejna sporna sytuacja miała miejsce w 63. minucie. Sam na sam z Tomaszem Wietechą wychodził Piotr Prędota. Napastnika Stali Rzeszów tuż przed polem karnym powstrzymał zdaniem sędziego w prawidłowy sposób Mateusz Kantor. - Nie było faulu - stwierdził obrońca Stalówki. Odmienne zdanie w tej kwestii ma z kolej gracz rzeszowian. - Zauważyłem, że bramkarz gości się cofnął i do mnie nie wychodzi. Chciałem sobie podprowadzić piłkę, ale Kantor zrobił co zrobił, czyli mnie kopnął, i było po akcji. To jest ewidentna czerwona kartka, ale sędzia widział tą sytuację inaczej - powiedział Prędota.

Mocno niezadowolony był również opiekun Stali Rzeszów, Krzysztof Łętocha. - Chciałbym żebyście państwo weszli do szatni i zobaczyli, co moi zawodnicy czują, ich miny. Ciężko jest ogarnąć myśli. Jak gra się w jedenastu na czternastu to przewaga trzech daje efekt końcowy w postaci tylko jednego punktu. Ja wierzę swoim zawodnikom, że byli faulowani - stwierdził szkoleniowiec rzeszowian.

Warto także podkreślić, iż była też jedna sporna sytuacja w druga stronę. W 62. minucie piłka odbiła się od poprzeczki bramki strzeżonej przez Miłosza Lewandowskiego a potem prawdopodobnie odbiła się już za linią bramkową, ale arbitrzy nie uznali gola. Na powtórkach wideo też trudno jednoznacznie stwierdził czy była bramka, aczkolwiek bardziej prawdopodobne jest to, że piłka przeszła całym obwodem linię bramkową. W drugiej połowie Maciej Maślany odepchnął bez piłki Radosława Mikołajczaka i otrzymał tylko żółtą kartkę, a należała się czerwona.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×