Niedoszły bohater Piasta: Nie udźwignąłem ciężaru...
Napastnik Piasta Gliwice mógł zostać bohaterem swojej drużyny i zapewnić jej zwycięstwo z Cracovią. Kędziora jednak nie wykorzystał rzutu karnego w doliczonym czasie gry drugiej połowy.
Niebiesko-czerwoni w drugiej odsłonie starcia z Pasami zagrali tak, jak oczekują tego od nich kibice. Teraz pozostaje im jeszcze ustabilizować formę. - Realizowaliśmy założenia taktyczne i dobrze nam to wychodziło. W pierwszej połowie to Cracovia wzięła na siebie ciężar gry, rozgrywała piłkę, a my czekaliśmy tylko na kontry. Po zmianie stron to my stwarzaliśmy sobie sytuacje i przede wszystkim mieliśmy rzut karny... Niestety tak jak wszyscy widzieliśmy, nie udało się go wykorzystać - kręcił głową "Kędi".
Wielkie wzburzenie wywołała u piłkarzy Piastunek decyzja sędziego o zaliczeniu gola dla przyjezdnych. - Wszyscy ruszyli w stronę sędziego. Mnie tam nie było, bowiem stałem zdecydowanie dalej, ale skoro chłopaki pobiegli do arbitra, to musieli mieć uzasadnione pretensje - podkreślił były gracz KGHM Zagłębia Lubin.
Ta bramka nie miałaby znaczenia, gdyby napastnik wykorzystał po kilku chwilach od tego wydarzenia rzut karny. - Musiałem wziąć to na swoje barki i niestety nie udźwignąłem tego ciężaru... Myślę, że bramkarz wyczuł moje intencje, aczkolwiek mogłem inaczej uderzyć. Mam nadzieję, że następnym razem się poprawię - zakończył Wojciech Kędziora.
Pilarz w dobrym stylu wszedł w wiek chrystusowy. "Po to stoję w bramce" (wideo)