Lech powinien inaczej zareagować po "aferze jarocińskiej"? "Należało wyłożyć karty na stół"
"Afera jarocińska" sprawiła, że dziś Rafała Murawskiego i Bartosza Ślusarskiego nie ma już w Lechu. Czesław Jakołcewicz, który niegdyś był piłkarzem i trenerem Kolejorza, rozwiązałby to inaczej.
Były piłkarz i trener Kolejorza uważa, że problem należało rozwiązać inaczej. - Jeśli już pojawił się konflikt, to trzeba było ukarać zawodników, ale zachować to w tajemnicy lub po prostu wyłożyć karty na stół i konkretnie wyjaśnić w czym rzecz. To powstrzymałoby przynajmniej lawinę spekulacji - zaznaczył.
- Myślę, że dałoby się uniknąć rozgłosu, bo przecież wydarzenia w Jarocinie nie rozegrały się publicznie i w obecności osób trzecich. Tymczasem teraz mamy taką sytuację, że niby coś wiadomo, ale konkretów żadnych - dodał.
Jakołcewicz zastanawia się też nad atmosferą w zespole. - Jak można wywnioskować z wszystkich doniesień, konflikt miał miejsce między piłkarzami a asystentem szkoleniowca. Ów asystent jest z reguły łącznikiem między drużyną a sztabem, więc kontakty powinny być dobre. Tymczasem Bartosz Ślusarski stwierdził w mediach, że wyraził wolę całej ekipy, zatem atmosfera chyba nie była idealna. Cóż... Nie ma ludzi niezastąpionych, więc nie ma sensu rozdzierać szat po odejściu Ślusarskiego i Murawskiego. Szkoda jednak tego całego szumu medialnego, bo nadszarpnął on wizerunek klubu - zakończył.
Jesteśmy na Facebooku! Dołącz do nas!
Mariusz Rumak: Trudno jest podnieść głowy
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.