Wiśle Smudy podcięło skrzydła. "Haitański luz się skończył, a Sarki się boi"
Nie ma po zimowej przerwie formacji Wisły Kraków, która spisywałaby się na miarę oczekiwań. Od początku rundy wiosennej zawodzą też skrzydłowi: Donald Guerrier i Emmanuel Sarki.
Maciej Kmita
Jesienią Guerrier był jednym z odkryć T-Mobile Ekstraklasy. Co prawda na Reymonta 22 ściągano go jako lewego obrońcę, ale trener Franciszek Smuda wolał korzystać z jego usług na lewym skrzydle. W premierowej rundzie na polskich boiskach Haitańczyk zaliczył 15 występów, w których zdobył cztery gole i zanotował dwie asysty, a przy tym był motorem napędowym Białej Gwiazdy. Wiosną stracił impet i zawodzi podobnie jak cały zespół. W 9 występach zdobył tylko jednego gola, ale nie chodzi tylko o statystyki - jego gra jest słabsza niż jesienią.- Donald nie potrafi się odnaleźć. Być może dzieje się takze względu na intensywność, na jaką wszedł - tłumaczy trener Wisły. - Jesienią przyszedł na takim haitańskim luzie, a teraz ma więcej zadań w meczu. To jest jednak zawodnik, z którym będziemy starali się pracować. To utalentowany chłopak, który nogę i głową włoży wszędzie. On się nie boi i nie spekuluje. Będziemy starali się z nim pracować - podkreśla "Franz".
- Sarki już się nie zmieni. On dwa, trzy razy szarpnie, a później pięć minut stoi, wyłączając się z gry. To taki typ zawodnika.. Ma zakodowaną bojaźń. Czasem aż się prosi, żeby poszedł jeden na jeden z obrońcą, żeby wykorzystał swoją szybkość, ale on tego nie robi, bo boi się, że się z nim zderzy - tłumaczy Smuda.