Jan Żurek: Nieustanna presja, każdy mecz na wyjeździe i jeszcze problemy kadrowe
Wiosną GKS Tychy odniósł zaledwie dwa zwycięstwa i wciąż toczy zażartą walkę o utrzymanie. Trener Jan Żurek jest niezadowolony nie tylko z wyników, ale też sytuacji kadrowej.
Szymon Mierzyński
W sobotę tyszanie przegrali na wyjeździe z PGE GKS Bełchatów 1:3. Nie jest to niespodzianka, ani wielki powód do wstydu dla nich, jednak gole w tej potyczce tracili w kuriozalny sposób i po katastrofalnych błędach - najpierw bramkarza, a potem obrońców. - To były wręcz frajerskie bramki i z tego powodu ciężko mi ostatnie niepowodzenie przeboleć. Gdybyśmy przegrali po ładnych akcjach rywala, to zdecydowanie łatwiej byłoby się z tym pogodzić - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Jan Żurek.GKS plasuje się aktualnie w strefie spadkowej i wciąż nie potrafi złapać oddechu. - Nie mamy nawet chwili spokoju. Nie tracę wiary w utrzymanie, co nie zmienia faktu, że nasza sytuacja jest zła, bo znajdujemy się pod kreską. W dużej mierze wynika to z tego, że stawka zespołów walczących o utrzymanie jest niesamowicie wyrównana. Mimo to mamy los w swoich rękach, a raczej nogach. Uważam, że każdy z przeciwnik jest w naszym zasięgu - dodał trener.
Żurkowi spędzają sen z powiek kontuzje. - Trapią nas nieustanne problemy kadrowe. Już teraz wiadomo, że w Płocku nie będę mógł skorzystać z Marka Igaza oraz Damiana Krajanowskiego. Pod znakiem zapytania stoi też występ Mariusza Zganiacza, który walczy z czasem i próbuje dojść do pełni sprawności.