Paweł Sikora: Najbardziej bolała nasza niemoc, gdy graliśmy w przewadze
- Zostało jeszcze pięć kolejek do końca. Nie każdy zespół, który walczy o awans wygra do końca wszystkie mecze. Mamy jeszcze swoją szansę - mówił po spotkaniu z Dolcanem trener Arki Paweł Sikora.
Od 30. minuty gry Arka grała z przewagą jednego zawodnika, jednak nie potrafiła zagrozić bramce gości. - Zmieniliśmy od razu Cichockiego. Na boisko wszedł Budka, czyli nominalny pomocnik. Chcieliśmy oskrzydlić naszą grę, bo przeciwnik zagęszczał środek pola. To był taki nasz pomysł na grę w przewadze. Prostopadłe podania miały nam otworzyć drogę do bramki Dolcanu.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
W 60. minucie gry siły na boisku się wyrównały. Drugą żółtą kartkę zobaczył Marcin Radzewicz. Czy Paweł Sikora nie myślał, aby wcześniej ściągnąć z boiska 33-latka, który znany jest z nieodpowiedzialnych zachowań. - Nie miałem kim zastąpić Radzewicza. Tomasik był już kontuzjowany, a Oleksy wraca po kontuzji. Nie wiem też, czy pierwsza sytuacja kwalifikowała się na żółtą kartkę. Takie samo mam wrażenie jeśli chodzi o drugi faul. Ale ta czerwona kartka Radzewicza to nie była decydująca chwila. Najbardziej boli to, że nie potrafiliśmy w przewadze wyrównać. Uważam, że Szwoch jest też napastnikiem. Nie wiem, czemu wszyscy mówią, że gramy tylko jednym. Są oni ustawieni w pionie, a nie poziomie. Mamy taki styl gry - zakończył.