Smuda o transferach: Czasem aż głowa boli
Maciej Jankowski i Dawid Plizga są o krok od Wisły Kraków, a kto jeszcze może trafić latem na Reymonta 22? Biała Gwiazda potrzebuje teraz przede wszystkim bramkarza, stopera i lewego obrońcy.
- Musimy szukać lewego obrońcy. Nie możemy się oprzeć na jednym Piotrku Brożku. Nie mamy takiego w kadrze jak ten, którego mamy na widoku. Chcemy też sprowadzić kolejnego stopera - to jest priorytet. Tu się nie da nic ukryć - rozkłada ręce Smuda.
Po sezonie wygasa też umowa Michała Miśkiewicza, więc Biała Gwiazda szuka też zastępcy dla niego. - Tu czasem głowa boli i to bardzo mocno... Staramy się to ogarnąć. Rozmowy z Miśkiewiczem jeszcze trwają. Być może dojdą z nim do porozumienia. Poza tym musimy szukać nawet i dwóch bramkarzy, bo kontrakt kończy się też Gerardowi Bieszczadowi, a on sam jeszcze nie wie, czy chce zostać - tłumaczy szkoleniowiec Wisły.Krakowski klub nie jest finansowym El Dorado jak wtedy, gdy Smuda pracował w nim po raz pierwszy i drugi. Dziś ma długi, ma poślizgi w wypłatach i problemy z uzyskaniem licencji na grę w pucharach - to sprawy nie do pomyślenia jeszcze dwa, trzy sezony temu. Jak w takich okolicznościach Wisła przekonuje piłkarzy do gry pod Wawelem?
- Sami się nie zgłaszają, ale dostaję sygnały, że mają ochotę przyjść do Wisły i wtedy działamy. Na przykład gdyby mnie tu nie było, to nie byłoby też Stilicia. Nie będę ukrywał - niektórzy zawodnicy przyszli do Wisły tylko dlatego, że ja tu pracuję. Oby takich było jak najwięcej. To ja jeszcze tu posiedzę chwilę, żebyśmy zbudowali dobry zespół - uśmiecha się Smuda.
Drugim po Michale Chrapku łakomym kąskiem dla innych klubów mógłby być wspomniany Semir Stilić, który wiosną wrócił do dawnej formy z czasów Lecha Poznań. - Z tego, co wiem, to on się skupia tylko na tym, żeby dobrze się przygotować do sezonu i rozegrać dobry rok. Ludzie mówią, że nie jest za szybki, ale nadrabia to techniką - potrafi zagrać koledze na milimetr, przykleić sobie piłkę do nogi. To jest nietuzinkowy piłkarz, ma ponadprzeciętne umiejętności i wiadomo, że chcielibyśmy go zatrzymać u nas na dłużej - mówi "Franz".