Kibice Górnika Zabrze mogą odetchnąć z ulgą. "Magic" wrócił do gry po 482 dniach!

14 kwietnia 2013 roku po raz ostatni na ligowych boiskach pojawił się Mariusz Magiera. Potem etatowy wówczas lewy obrońca Górnika Zabrze nabawił się urazu kości piszczelowej, która wyłączyła go z gry.

Marcin Ziach
Marcin Ziach
Przez miażdżącą większość swojej kariery Mariusz Magiera charakteryzował się końskim zdrowiem. Charakterny obrońca z Andrychowa w sezonie 2010/11 jako jeden z nielicznych polskich ligowców wpisał się do historii T-Mobile Ekstraklasy rozgrywając wszystkie mecze ligowe w pełnym wymiarze czasowym, dokładając też dwa pełne występy w Pucharze Polski.
Z powtórzenia wyczynu w kolejnych sezonach przeszkadzały mu niegroźne urazy, ale zawsze gdy był zdrowy i pełni sił należał do podstawowych zawodników drużyny z Roosevelta. W oczach ekspertów "Magic" uchodził za najlepiej ułożoną lewą nogę w lidze. Wyróżniał się jako znakomity wykonawca rzutów wolnych m.in. strzelił bramkę decydującą o zwycięstwie Górnika w 93. Wielkich Derbach Śląska z Ruchem Chorzów.

Prawdziwe problemy Magiery rozpoczęły się w kwietniu 2013 roku. W połowie miesiąca zagrał ostatni mecz ligowy z Podbeskidziem Bielsko-Biała, a na jednym z treningów po meczu złamał kość piszczelową. Uraz okazał się być o tyle poważny, że musiał być składany operacyjnie, a zabieg wykonano w maju zeszłego roku.

- Takie urazy trudno się goją, więc wykonaliśmy zabieg polegający na przeszczepie fragmentu kości, który przyspiesza zrost złamania. Rehabilitacja potrwa jakieś osiem tygodni - oceniał wówczas Zbigniew Kwiatkowski, klubowy lekarz Górnika.
Mariusz Magiera po blisko 16 miesiącach nieobecności wrócił na ligowe boiska Mariusz Magiera po blisko 16 miesiącach nieobecności wrócił na ligowe boiska
Rokowania lekarzy okazały się być zupełnie chybione. Operacja wydłużyła bowiem rehabilitację... o rok. Wszystko przez fakt, iż złamana kość i rana pooperacyjna nie chciały się goić. Magiera przez ten czas nie mógł biegać, o treningach z piłką nie mówiąc.

Z końcem czerwca 2014 roku wygasła umowa wiążąca blondwłosego obrońcę z zabrzańskim klubem. Otrzymał on jednak ofertę nowego kontraktu, a sześć tygodni po tym fakcie wrócił on na ligowe boiska, wcześniej z drużyną przepracowując okres przygotowawczy. Wystąpił w pierwszej połowie sobotniego meczu rezerw Górnika z drugim zespołem Piasta Gliwice, stawiając na boisku czoła m.in. Dawidowi Janczykowi.

- Cieszę się bardzo, że w końcu wróciłem na boisko i zagrałem w meczu ligowym. Krok po kroku wszystko idzie więc w dobrym kierunku - przyznaje Magiera.

Rezerwy zabrzańskiego klubu grają w ustawieniu tożsamym z pierwszym zespołem 3-6-1. Przez to "Magic" musiał zagrać nie na lewej stronie defensywy, a na jej środku. - Muszę przyznać, że była to dla mnie spora zmiana. Przekonałem się bowiem na własnej skórze, jak wielka odpowiedzialność ciąży na zawodniku, grającym na tej pozycji. Ogólnie jestem zadowolony ze swojej postawy. Wiadomo, że nie było to jeszcze wszystko, na co mnie stać, ale od czegoś trzeba zacząć - zauważa obrońca Trójkolorowych.

Magiera najpewniej będzie wprowadzany na wzór kontuzjowanych w ostatnich miesiącach Seweryna Gancarczyka i Adama Dancha, którzy przed występem w najwyższej klasie rozgrywkowej stopniowo byli wprowadzani w rezerwach. Dziś obaj rekonwalescenci należą do filarów defensywy drużyny z Roosevelta.

Czy Mariusz Magiera wróci do formy sprzed kontuzji?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×