Kibice Górnika Zabrze mogą odetchnąć z ulgą. "Magic" wrócił do gry po 482 dniach!
14 kwietnia 2013 roku po raz ostatni na ligowych boiskach pojawił się Mariusz Magiera. Potem etatowy wówczas lewy obrońca Górnika Zabrze nabawił się urazu kości piszczelowej, która wyłączyła go z gry.
Prawdziwe problemy Magiery rozpoczęły się w kwietniu 2013 roku. W połowie miesiąca zagrał ostatni mecz ligowy z Podbeskidziem Bielsko-Biała, a na jednym z treningów po meczu złamał kość piszczelową. Uraz okazał się być o tyle poważny, że musiał być składany operacyjnie, a zabieg wykonano w maju zeszłego roku.
- Takie urazy trudno się goją, więc wykonaliśmy zabieg polegający na przeszczepie fragmentu kości, który przyspiesza zrost złamania. Rehabilitacja potrwa jakieś osiem tygodni - oceniał wówczas Zbigniew Kwiatkowski, klubowy lekarz Górnika.Z końcem czerwca 2014 roku wygasła umowa wiążąca blondwłosego obrońcę z zabrzańskim klubem. Otrzymał on jednak ofertę nowego kontraktu, a sześć tygodni po tym fakcie wrócił on na ligowe boiska, wcześniej z drużyną przepracowując okres przygotowawczy. Wystąpił w pierwszej połowie sobotniego meczu rezerw Górnika z drugim zespołem Piasta Gliwice, stawiając na boisku czoła m.in. Dawidowi Janczykowi.
- Cieszę się bardzo, że w końcu wróciłem na boisko i zagrałem w meczu ligowym. Krok po kroku wszystko idzie więc w dobrym kierunku - przyznaje Magiera.
Rezerwy zabrzańskiego klubu grają w ustawieniu tożsamym z pierwszym zespołem 3-6-1. Przez to "Magic" musiał zagrać nie na lewej stronie defensywy, a na jej środku. - Muszę przyznać, że była to dla mnie spora zmiana. Przekonałem się bowiem na własnej skórze, jak wielka odpowiedzialność ciąży na zawodniku, grającym na tej pozycji. Ogólnie jestem zadowolony ze swojej postawy. Wiadomo, że nie było to jeszcze wszystko, na co mnie stać, ale od czegoś trzeba zacząć - zauważa obrońca Trójkolorowych.
Magiera najpewniej będzie wprowadzany na wzór kontuzjowanych w ostatnich miesiącach Seweryna Gancarczyka i Adama Dancha, którzy przed występem w najwyższej klasie rozgrywkowej stopniowo byli wprowadzani w rezerwach. Dziś obaj rekonwalescenci należą do filarów defensywy drużyny z Roosevelta.