Białą Gwiazdę nawiedziły demony z przeszłości
Ostatnia minuta derbów Krakowa, dośrodkowanie ze stałego fragmentu gry, "główka" i stracony gol - kibiców i piłkarzy Wisły Kraków w niedzielę przy Kałuży 1 nawiedziły demony z przeszłości.
Choć tamta bramka miała większy ciężar gatunkowy, bo na ostatniej prostej pozbawiła Wisłę mistrzostwa Polski, a Cracovii zapewniła utrzymanie w ekstraklasie, to nie będzie nadużyciem stwierdzenie, że Białą Gwiazdę nawiedziły demony z przeszłości.
- Zupełnie tej sytuacji sprzed lat nie pamiętałem - mówi Arkadiusz Głowacki, który obok Rafała Boguskiego i Pawła Brożka jest jedynym zawodnikiem Wisły pamiętającym tamte nieszczęśliwe derby w Nowej Hucie. - Fakt jest taki, że ciężko powiedzieć cokolwiek pozytywnego. Jeśli dowieźlibyśmy 0:0, to byłby to cenny punkt, ale zrobiliśmy za mało. To Cracovia była nastawiona na walkę, a my chcieliśmy rozgrywać piłkarski mecz. Nie udało się nam to. Cracovia była agresywna i chcieliśmy się temu przeciwstawić. To był mecz na 0:0, no ale niestety... - dodaje "Głowa".- Pamiętam, że właśnie tak było. Wtedy się cieszyłem, a teraz? Nawet nie wiem, co powiedzieć. Nie jestem w stanie opisać tego, co czuję - mówi Bośniak. - Pozwoliliśmy Cracovii na narzucenie stylu, który będzie jej pasował, czyli walkę. Nie mogliśmy uspokoić gry i dlatego tak wyszło. Ponieśliśmy trzy porażki w bardzo ważnych meczach. Taka jest piłka, takie jest życie - musimy się podnieść. Przed nami jeszcze wiele spotkań do końca sezonu - kończy Stilić.
Franciszek Smuda: Chyba byli pijani...
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.