Raport SportoweFakty.pl: Wyrównany bój polsko-zagraniczny

Jesienią w 16 klubach T-ME pracowało łącznie 21 szkoleniowców: 15 Polaków i sześciu obcokrajowców. Warto na początku wyjaśnić, że kryterium było jedno - narodowość. Dlatego mieszkający w Polsce od ponad dwóch dekad Jurij Szatałow, który w naszym kraju ukończył też kurs trenerski, został zakwalifikowany jako obcokrajowiec - w końcu jest Rosjaninem. [ad=rectangle]

Z kolei Robert Warzycha, który blisko ćwierć wieku spędził na emigracji, a trenerskiego fachu uczył się w Stanach Zjednoczonych, znalazł się w grupie Polaków, choć to pewnie Szatałowowi jest bliżej do tzw. "polskiej myśli szkoleniowej".

Na 64 polsko-zagraniczne pojedynki 23 kończyły się zwycięstwami drużyn prowadzonych przez rodzimych trenerów, a 22 razy górą byli imigranci. Drużyny Polaków zdobyły w tych starciach 88 punktów (46 proc.), podczas gdy zespoły obcokrajowców sięgnęły po 85 "oczek" (44 proc.), a 19 punktów zostało w PZPN po remisach.

Najlepiej w starciach z zagranicznymi kolegami po fachu radzili sobie Tadeusz Pawłowski ze Śląska Wrocław i Leszek Ojrzyński z Podbeskidzia Bielsko-Biała. Więcej zyskali, niż stracili w meczach z drużynami prowadzonymi przez obcokrajowców też Mariusz Rumak, który opiekował się jesienią Lechem Poznań i Zawiszą Bydgoszcz, oraz Michał Probierz z Jagiellonii Białystok. Stuprocentową skuteczność ma Jerzy Brzęczek, ale odkąd objął Lechię Gdańsk, biało-zieloni zagrali tylko raz z rywalem, na ławce którego zasiadał zagraniczny szkoleniowiec.

Dokładnie połowę zwycięstw w imieniu zagranicznych trenerów zaliczył Henning Berg - jego Legia Warszawa wygrała 11 z 15 pojedynków z drużynami prowadzonymi przez Polaków. Pozostali zagraniczni szkoleniowcy więcej punktów w starciach z Polakami stracili niż zyskali.

Polscy trenerzy vs obcokrajowcy w rundzie jesiennej T-ME 2014/2015:

Zagraniczni trenerzy vs Polacy w rundzie jesiennej T-ME 2014/2015:

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.