Jakub Bąk: Nie mamy mentalności zwycięzców
W sobotę GKS Tychy przegrał z Flotą Świnoujście i przedłużył swoją serię meczów bez wygranej na wyjeździe. - To siedzi w naszych głowach. Nie mamy mentalności zwycięzców - opowiada Jakub Bąk.
21-letni pomocnik rezultatem sobotniego pojedynku może być szczególnie rozczarowany. Przez cały mecz był bowiem bardzo aktywny, szukał gry i kilkukrotnie próbował zaskoczyć Łukasza Sapelę groźnymi strzałami. Na początku drugiej połowy po jego strzale piłka nawet wpadła do bramki, ale radość zmącił arbiter liniowy, który dopatrzył się pozycji spalonej.
- Decyzja arbitra to skandal! - mówił wzburzony Bąk. - Jestem przekonany, że nie było spalonego. Zresztą w całym meczu sędziowanie było dramatyczne. Mam nadzieję, że nigdy więcej ten arbiter nie będzie prowadził meczu na poziomie I ligi, bo się do tego po prostu nie nadaje.- To był mecz jak każdy inny. Nie czułem jakiegoś szczególnego podniecenia czy sentymentu. W Szczecinie spędziłem sporo czasu, ale mecz był w Świnoujściu, z którym nic mnie nie łączy.
Przyjazd na Pomorze Zachodnie był jednak dobrą okazją, by spotkać się z dawnymi znajomymi. Po meczu Bąk szybko wybiegł z szatni, bo pod budynkiem klubu czekała na niego grupka przyjaciół. Okazję do przyjacielskich rozmów Bąk miał również przed meczem. W drużynie Floty Świnoujście gra bowiem Dawid Kort, z którym wspólnie rok temu walczyli o punkty w barwach Pogoni.- Wymieniliśmy ze sobą kilka zdań. Jesteśmy kolegami, utrzymujemy kontakt przez Internet, więc takie spotkanie było naprawdę fajne - opowiadał pomocnik GKS-u.
Radość ze spotkania dawnych znajomych w pewnym momencie jednak minęła, a górę wzięły myśli dotyczące zakończonego kilkanaście minut wcześniej pojedynku. GKS Tychy pozostał bowiem w strefie spadkowej, a na dodatek zwiększył jeszcze swoją stratę do bezpiecznej lokaty. Nie udało się również przerwać fatalnej serii meczów bez zwycięstwa na wyjeździe. Dość powiedzieć, że ostatnie punkty z obcego terenu podopieczni Tomasza Hajty przywieźli... 12 października ubiegłego roku.
- Nie wiem z czego to wynika, ale w szatni było nastawienie, że po zwycięstwie nad liderem kolejny mecz musi być dramatyczny. Wiele zespołów sukcesy przeplata wpadkami z outsiderami. Niemoc i brak koncentracji - tutaj doszukiwałbym się problemów. To siedzi w głowie każdego z nas. Nie mamy mentalności zwycięzców - podsumował Jakub Bąk.