Górnik Łęczna w dołku
Beniaminek T-Mobile Ekstraklasy nie zaznał smaku zwycięstwa od niemal dwóch miesięcy. - Kiedy przychodzi stres, ucieka kreatywność - przyznaje trener Jurij Szatałow.
Po porażce 1:2 z Piastem piłkarze musieli wysłuchać wielu gorzkich słów ze strony fanów. Kibice już w trakcie meczu dawali wyraz swemu niezadowoleniu, a schodzący z boiska Evaldas Razulis został wygwizdany. - Potrzebujemy wsparcia, bo jesteśmy w delikatnym dołku. Nie chcemy, żeby kibice od nas się odwrócili, bo to byłoby najgorsze. My wiemy, że mamy dużo do poprawy. Walczymy o utrzymanie ekstraklasy dla Łęcznej i zrobimy wszystko, żeby ona tu została - podkreśla Paweł Sasin.
W ostatnich siedmiu meczach sezonu Górnika czeka zacięta batalia o zachowanie ligowego bytu. Dotychczasowa postawa zielono-czarnych nie napawa jednak optymizmem. - Jesienią szliśmy na fali awansu. Mecz za meczem nas nakręcał. Na palcach jednej ręki można wyliczyć spotkania, w których zagraliśmy słabo. A na wiosnę jest odwrotnie. Może udał nam się jeden mecz, gdzie graliśmy dobrze, a reszta to była szarpanina - przyznaje Grzegorz Bonin.
Kiepska passa oraz nietrafione transfery sprawiły, że coraz głośniejsze są głosy domagające się zwolnienia trenera Szatałowa. Sam szkoleniowiec ze stoickim spokojem podchodzi do tego tematu. - To jest normalna praca trenera – dzisiaj podpisujemy, jutro rozwiązujemy. Wszystko trzeba brać pod uwagę. Jeżeli trener będzie się bał zwolnienia, to nie ma co brać się za pracę - zauważa Szatałow.
Jurij Szatałow: Nieciekawy scenariusz