W pucharach trzeba godnie reprezentować kraj - rozmowa z Robertem Warzychą, trenerem Górnika Zabrze
- Grając w pucharach reprezentujemy cały kraj i chcielibyśmy to robić godnie. Pytanie, czy aktualnie jesteśmy w stanie tego dokonać - mówi Robert Warzycha, trener Górnika Zabrze.
Marcin Ziach: Nie udało wam się pójść za ciosem i pokonać przy Roosevelta Lechii Gdańsk. Zwycięstwo gości było zasłużone?
Robert Warzycha: Myślę, że gdybyśmy stracili bramkę w pierwszej połowie, to powiedziałbym, że tak. W drugiej ten mecz skłaniał się ku temu, by padł wynik bezbramkowy i to byłby sprawiedliwszy rezultat.
Bramkę straciliście w momencie, gdy na boisku w składzie Górnika Zabrze było aż siedmiu defensywnie usposobionych graczy.
- Seweryn Gancarczyk był kontuzjowany i nie mógł wytrzymać do końca meczu. Wpuściłem Mariusza Magierę, a chcieliśmy też Mariuszem Przybylskim załatać nieco dziury, jakie były w środku boiska. Zależało nam, by tę formację uszczelnić nie po to, by dowieźć bezbramkowy remis, a wyżej grać piłką i - być może - stworzyć tę decydującą o losach meczu sytuację.Ostatnio zapowiadał pan, że zawodnicy, których przyszłość w klubie jest niejasna będą grać mniej. To widać na przykładzie chociażby Steinborsa.
- Pavels Steinbors usiadł na ławce, bo ostatnio traciliśmy dużo bramek, a Grzegorz Kasprzik potwierdził meczem z Pogonią, że na szansę zasługuje. Może nie miał zbyt wielu okazji do interwencji, ale dobrze współpracował z obroną i mądrze nią kierował. Przeciwko Lechii w dodatku wybronił nam sam na sam z Makuszewskim. Ten wybór obronił się sam.
Kadrowych eksperymentów w pana wykonaniu nie brakuje. To rzutuje na wynik...
- Musimy myśleć powoli o następnym sezonie, od tego nie uciekniemy, ale nie zmienia to faktu, że chcemy zająć jak najwyższe miejsce w tabeli i w każdym meczu grać o zwycięstwo. Trwają negocjacje z piłkarzami, którym kończą się kontrakty. To ostatni dzwonek na tego typu rozmowy i musimy brać te aspekty pod uwagę.
Jesteśmy bardzo zadowoleni, że gramy w grupie mistrzowskiej, przez co nie musimy walczyć jak o życie, mamy więcej spokoju, ale presja na dobry wynik jest nadal.
Co zatem pana skłania do eksperymentów właśnie teraz?
- Liga jest wyczerpująca, a nasza średnia wieku jest wysoka. Lechia grała w piątek i miała pięć dni na regenerację, my trzy i to może mieć znaczenie. Mam nadzieję, że ogramy te mecze najsilniejszym składem, ale jeśli będziemy zmuszeni dokonać zmian, to ich dokonamy.
Możecie przez to stracić szansę na grę w europejskich pucharach. Te zresztą już teraz się mocno oddalają.
- Mamy ambicje, by wychodzić na boisko i wygrywać. Oczywiście, że chcielibyśmy w pucharach zagrać. Trzeba jednak pamiętać o tym, że mielibyśmy reprezentować cały kraj i chcielibyśmy to robić godnie. Pytanie, czy aktualnie jesteśmy w stanie tego dokonać.Rozumiem zatem, że są też zawodnicy, którzy osiągnęli z Górnikiem porozumienie i do Zabrza przyjdą.
- Oczywiście, że są.
Jak wielu transferów do klubu można się wobec tego spodziewać?
- Nie patrzymy na ilość, a na jakość. Przede wszystkim chcemy pozyskać napastnika, który będzie strzelał bramki. Myślę, że to powinien być nasz priorytet i takim rzeczywiście jest.
Na ataku próbował pan ostatnio Konrada Nowaka. Nie przekonał pana?
- Cały czas tego chłopaka obserwuję i widzę w nim ogromny potencjał. Ma szybkość i przebojowość, a to bardzo ważna cecha u napastnika. Poza tym musieliśmy szukać nowych rozwiązań w ofensywie, bo ci co grali na ataku tych bramek nie strzelali.
Cały czas na szansę z prawdziwego zdarzenia czeka też Szymon Skrzypczak.
- I tę szansę dostanie, ale myśli pan, że z tym zawodnikiem możemy objechać 37. kolejek ekstraklasy? Ja myślę, że nie. Między innymi dlatego próbujemy w napadzie Konrada Nowaka. Z braku laku...
Na wypożyczeniu w Niecieczy nieźle radzi sobie Dawid Plizga. Widzi go pan w swoim zespole?
- Zostało jeszcze kilka meczów, a Dawid walczy z Termaliką o awans do ekstraklasy. Na razie żadnych decyzji w tej sprawie nie podejmujemy. Niech zawodnik skupi się na celach sportowych, jakie ma do zrealizowania na boisku. Jak przyjdzie czas na decyzje, to na pewno zasiądziemy z nim do rozmów.