Pierwszy spadkowicz wyłoniony - relacja z meczu PGE GKS Bełchatów - Korona Kielce

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Wtorkowy wieczór na GIEKSA Arenie obfitował w olbrzymie emocje. Ostatecznie, mimo bramki zdobytej w 90. minucie meczu, gospodarze nie byli w stanie uratować ligowego bytu.

W tym artykule dowiesz się o:

Sytuacja gospodarzy przed pierwszym gwizdkiem wtorkowego spotkania była dramatyczna. PGE GKS Bełchatów na dwa mecze przed końcem sezonu plasował się na ostatnim miejscu w tabeli z czterema oczkami straty do miejsca dającego utrzymanie w lidze, ale też do najbliższego rywala, czyli Korony Kielce. W obliczu nadciągającego kataklizmu miejscowi piłkarze nie zamierzali więc spokojnie czekać na rozwój wypadków tylko od samego początku zdecydowanie ruszyli na przeciwnika. [ad=rectangle] Już w 7. minucie zaskakującym strzałem Vytautasa Cerniauskasa zaskoczyć próbował Arkadiusz Piech. Klarownych sytuacji długo jednak nie byli w stanie wypracować ani bełchatowianie, ani umiejętnie broniący się i mądrze wyprowadzający piłkę przyjezdni. Ostatecznie to właśnie podopieczni Ryszarda Tarasiewicza, po przeczekaniu bełchatowskiej nawałnicy, otworzyli wynik spotkania. Bohaterem akcji z 21. minuty był Jacek Kiełb, który po zdecydowanym wejściu w pole karne potężnie uderzył z ostrego kąta piłkę, nie dając żadnych szans Emilijusowi Zubasowi.

Brunatnym trzeba oddać, że nie zwiesili głów, jak miewało to miejsce za (krótkiego) panowania Marka Zuba, ale jednak ich ofensywne zapędy bez większych problemów powstrzymywali Złocisto-krwiści. Najgroźniejszy przed przerwą okazał się strzał z dystansu Kamila Poźniaka, który z trudem, ale jednak, obronił bramkarz gości. Dobrze zorganizowani kielczanie na więcej miejscowym nie pozwolili i po 45. minutach schodzili do szatni z wynikiem, który znacznie przybliżał ich do utrzymania w lidze.

W przerwie Kamil Kiereś musiał wstrząsnąć swoim zespołem, bo od samego początku drugiej części spotkania gospodarze rzucili się na rywala ze zdecydowanie większym niż dotychczas animuszem, ale przede wszystkim wreszcie z pomysłem na grę. Na efekty długo nie trzeba było czekać. Po próbie strzału jednego z bełchatowian zamieszanie w polu karnym wykorzystał Kamil Wacławczyk, który dopadł do bezpańskiej piłki i strzałem głową z kilku metrów wyrównał wynik spotkania.

Były reprezentant Francji przypieczętował spadek PGE GKS-u Bełchatów z T-Mobile Ekstraklasy
Były reprezentant Francji przypieczętował spadek PGE GKS-u Bełchatów z T-Mobile Ekstraklasy

Rozwścieczona Korona ruszyła do ataku, dzięki czemu na murawie zrobiło się naprawdę ciekawie. Piłka przenosiła się z okolic jednej bramki pod drugą, a napędzani dopingiem zawodnicy obu zespołów (do Bełchatowa dotarła spora grupa fanów gości) szukali sposobu, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Blisko był chociażby w 65. minucie Michał Mak, ale po znakomitym dograniu z bocznej strefy boiska przez Piotra Witasika nieczysto uderzył piłkę. Po drugiej stronie boiska aktywny z kolei był mający niespożyte siły Kiełb, zagrożenie stwarzać próbował też rosły Olivier Kapo.

Gdy wydawało się już, że mimo dobrego tempa i zaangażowania obu zespołów nic więcej w tym spotkaniu się już nie wydarzy, w 90. minucie znakomitym dośrodkowaniem Pawła Baranowskiego obsłużył rezerwowy Andreja Prokić. Defensor PGE GKS-u idealnie uderzył głową, wyprowadzając swój zespół na upragnione prowadzenie. To nie był jednak koniec emocji, bo dosłownie moment później w analogicznej akcji Siergiej Pilipczuk świetnie wypatrzył Oliviera Kapo, a Francuz strzałem głową doprowadził do remisu.

Czasu na kolejne gole już zabrakło. Spadek gospodarzy stał się więc faktem. Korona zaś wciąż nie może być pewna ligowego bytu.

PGE GKS Bełchatów - Korona Kielce 2:2 (0:1) 0:1 - Jacek Kiełb 21' 1:1 - Kamil Wacławczyk 48' 2:1 - Paweł Baranowski 90' 2:2 - Olivier Kapo 90+2'

Składy:

PGE GKS Bełchatów: Emilijas Zubas - Marcin Flis, Piotr Witasik (84' Sebastian Olszar), Paweł Baranowski, Adam Mójta - Michał Mak, Patryk Rachwał, Łukasz Wroński (64' Andreja Prokić), Kamil Wacławczyk (79' Paweł Komołow), Kamil Poźniak - Arkadiusz Piech. Korona Kielce:

Vytautas Cerniauskas - Lukas Klemenz, Paweł Golański, Piotr Malarczyk, Leandro - Jacek Kiełb (89' Marcin Cebula), Aleksandrs Fertovs, Vlastimir Jovanović, Luis Carlos (75' Siergiej Pilipczuk) - Olivier Kapo - Przemysław Trytko (79' Rafael Porcellis).

Żółte kartki: Kamil Poźniak, Łukasz Wroński, Maciej Małkowski, Paweł Baranowski (PGE GKS Bełchatów) oraz Vlastimir Jovanović (Korona Kielce). Sędzia:

Jarosław Przybył (Kluczbork). [event_poll=52084]

Źródło artykułu: