Sandecja i Aleksander uciekli z piekła - relacja z meczu Stomil Olsztyn - Sandecja Nowy Sącz

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Zanosiło się na powtórkę niedawnego meczu pucharowego, w którym Stomil pokonał Sandecję. W ostatnich minutach Bianconeri przeprowadzili jednak skuteczny atak po pierwszy punkt w sezonie.

Stomil Olsztyn wrócił na swój stadion po udanej inauguracji sezonu w Bełchatowie. Na terenie spadkowicza z Ekstraklasy wygrał 1:0 po golu Łukasza Suchockiego i dobrej grze Grzegorza Lecha. Będący w formie strzeleckiej "Suchy" nie mógł zagrać w sobotę z powodu urazu. Długo wydawało się, że nieobecność pomocnika nie wpłynie negatywnie na wynik. [ad=rectangle] Podopieczni Jabłońskiego byli konkretniejsi od początku rywalizacji. Narzucili sobie i rywalom wysokie tempo i wyszli na prowadzenie w 38. minucie. Po dośrodkowaniu Pawła Głowackiego z rzutu wolnego futbolówkę trącili Irakli Meschia i jeszcze po drodze Arkadiusz Aleksander, który niefartownie wrócił we własną szesnastkę. Piłka znalazła się w bramce i zrobiło się 1:0.

Sandecja Nowy Sącz miała szanse na doprowadzenie do remisu. Przed przerwą i tuż po niej nie mógł się wstrzelić Aleksander. Ripostował napastnik Stomilu Rafał Kujawa, który nieznacznie chybił po centrze Janusza Bucholca.

Posypały się zmiany, kartki. W końcu w 84. minucie padł gol dla olsztynian. Wysoki Michał Trzeciakiewicz trafił do siatki głową po dośrodkowaniu Meschii z rzutu rożnego. Zrobiło się 2:0 i była to powtórka wyniku z niedawnego starcia obu drużyn w Pucharze Polski. Być może takie wspomnienie podziałało demobilizująco na Stomil, który mógł mieć na koncie komplet punktów, gdyby nagle nie stracił dwóch goli.

Sandecja nie miała nic do stracenia. Już w 86. minucie Ołeksandr Tarasenko trafił z bliska do bramki i złapał kontakt ze Stomilem. Już w doliczonym czasie Aleksander doprowadził do remisu 2:2. Napastnik zapolował na dośrodkowanie z lewego skrzydła i sfinalizował je strzałem głową. Szok w Olsztynie, tymczasem Bianconeri wrócili z piekła, może nie do nieba, ale do piłkarskiego czyśćca. Zdobyli rzutem na taśmę premierowe oczko w sezonie.

Pierwszego gola po powrocie do Nowego Sącza zdobył także Aleksander. Napastnik był przez lata czołowym strzelcem rozgrywek i mimo wieku, ma ochotę znów namieszać. Sobotni mecz zaczął się dla niego pechowo, ale skończył wyśmienicie.

Stomil Olsztyn - Sandecja Nowy Sącz 2:2 (1:0) 1:0 - Arkadiusz Aleksander (sam.) 32' 2:0 - Michał Trzeciakiewicz 83' 2:1 - Ołeksandr Tarasenko 85' 2:2 - Arkadiusz Aleksander 90'

Składy:

Stomil: Skiba – Bucholc, Czarnecki, Remisz, Ratajczak - Lech (84' Wełna), Pa. Głowacki, Szymonowicz, Meschia (90' Karłowicz), Żwir (64' Trzeciakiewicz) - Kujawa.

Sandecja: Radliński – Bartków (67' Danek), Szarek, Szufryn, Słaby (68' Sobotka) - Baran, Nather - Dudzic, Kasprzak (61' Taresenko), Małkowski - Aleksander.

Żółte kartki: Remisz, Karłowicz (Stomil) oraz Szufryn, Słaby, Sobotka, Dudzic (Sandecja).

Sędzia: Dominik Sulikowski (Gdańsk).

Źródło artykułu:
Komentarze (2)
avatar
k73
9.08.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Stomil pokazał dzis jak zremisowac wygrany mecz. Nie tylko zawodnicy za wcześnie uwierzyli w zwycięstwo, rowniez trener Jabłoński: najpierw za wczesnie zdjął Żwira, ktory pomagał na prawej w ob Czytaj całość
avatar
Wzzzwz
8.08.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Trzeba czekać na tego Kameruńczyka z Barcelony, jak wróci do zdrowia, to Sandecja będzie koło 5 miejsca spokojnie z takim składem.