Kazimierz Moskal: Juniorskie sędziowanie
- Nie po raz pierwszy przekonujemy się o tym, że prowadzenie 2:0 nie gwarantuje nam spokoju - mówi po meczu z Lechią Gdańsk (3:3) trener Wisły Kraków, Kazimierz Moskal.
- Cóż można powiedzieć po takim meczu? Rozpoczęliśmy fantastycznie, prowadziliśmy 2:0 i wydawało się, że sięgniemy po łatwe zwycięstwo, ale to, co wydarzyło się później, nie było już takie różowe. Nie po raz pierwszy przekonujemy się o tym, że prowadzenie 2:0 nie gwarantuje nam spokoju. Ciężko coś powiedzieć po meczu, w którym strzela się u siebie trzy gole, a nie zdobywa się kompletu punktów. Lechia pokazała, że dysponuje sporym potencjałem - mówi trener Moskal.
Opiekun Wisły ma pretensje do sędziego Tomasza Kwiatkowskiego za decyzję o podyktowaniu rzutu wolnego, po dośrodkowaniu z którego Maloca zdobył gola na 3:3: - Uważam, że nie było faulu Cywki, po którym Lechia zdobyła gola na 3:3. Arbiter zasędziował trochę po juniorsku, a my dostaliśmy bramkę po rzucie wolnym.
W I połowie urazu doznał Paweł Brożek, ale kontynuował występ po przerwie. - Paweł narzekał na dolegliwości mięśnia dwugłowego uda. Przed przerwą zgłosił, że do końca pierwszej połowy wytrzyma, a po zabiegach w przerwie powiedział, że da radę. Zmieniliśmy go w drugiej połowie, żeby nie ryzykować głębszego urazu - tłumaczy Moskal.