Łukasz Tumicz niespodziewanie zakończył karierę. "Już wcześniej to planowałem"
Z końcem sierpnia Łukasz Tumicz pożegnał się z Zagłębiem i zawiesił buty na kołku. Był to niespodziewany krok, lecz jak wyznał napastnik - planowany od dawna. - Będę kibicować Zagłębiu na dobre i na złe - powiedział po swoim ostatnim meczu.
Przed pierwszym gwizdkiem sędziego w niedzielnym meczu miała miejsce mała uroczystość. Prezes klubu, Marcin Jaroszewski, wręczył pamiątkową koszulkę i statuetkę Łukaszowi Tumiczowi, który 30 sierpnia po raz ostatni znalazł się w meczowej osiemnastce. Na koszulce nie mogło zabraknąć numeru napastnika, czyli 31, nad którym był napis "Tumi", a pod numerem napisano "Dziękujemy".
W klubie uszanowali decyzję Tumicza, jednak ubolewają nad faktem, że od teraz w składzie będzie tylko dwóch napastników - Jakub Arak i Michał Fidziukiewicz. - O tym, że Łukasz opuści nas z końcem sierpnia wiedzieliśmy od dwóch miesięcy. Szukaliśmy zawodników na tę pozycję, nawet w ostatnich dniach, gdy wiedzieliśmy, że ta sytuacja w końcu nastąpi. Jednak środki finansowe klubu nie pozwalają na to, by można było zakontraktować kolejnego napastnika - powiedział trener Artur Derbin.Jakie plany po zakończeniu sportowej kariery ma Tumicz? - Zawodowo do końca nie mam sprecyzowanych planów, żona prowadzi własną firmę i będę chciał się skupić na pomocy jej, a co życie pokaże, to zobaczymy. Będę chciał się skupić na żonie i na córkach, bo one są dla mnie najważniejsze - wyznał. - Dziękuję wszystkim. Będę kibicować Zagłębiu na dobre i na złe - dodał po swoim ostatnim meczu w barwach Zagłębia.