Premier League: Nie zawodzi tylko Man City, jedenastkę kolejki zdominowali piłkarze spoza czołowych klubów

Manchester City nie miał w sobotę trudnego zadania, ale to nie zmienia faktu, że kolejnym zwycięstwem potwierdził wysoką formę. Kogo natomiast wybraliśmy do jedenastki kolejki?

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński
Obrona Man City, z Vincentem Kompanym, jest na razie nieomylna

Manchester City z kompletem punktów i nieomylną obroną
Imponujący jest początek rozgrywek w wykonaniu ekipy Manuela Pellegriniego, która jako jedyna z wielkich faworytów nie zawodzi i regularnie inkasuje punkty, nie tracąc przy tym goli. Już po 4. kolejce (i wygranej z Watfordem 2:0) The Citizens mają pięć oczek przewagi nad niżej obecnie notowanymi głównymi konkurentami w batalii o mistrzostwo Anglii (Man Utd i Arsenalem). Z kolei broniącą tytułu Chelsea wyprzedzają aż o osiem punktów!

The Blues znów się nie popisali. Po wygranej z West Bromwich Albion (3:2) wydawało się, że ekipa Jose Mourinho wraca na właściwe tory, jednak dobrze dysponowane Crystal Palace sprowadziło ją na ziemię i potrafiło zwyciężyć na Stamford Bridge 2:1. To dopiero druga domowa porażka Chelsea pod wodzą "The Special One" (wcześniej tej sztuki dokonał w Premier League tylko Sunderland).

Najbardziej skompromitował się jednak Liverpool, który uległ u siebie West Hamowi United aż 0:3. To wynik sensacyjny, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę dobrą postawę The Reds w ubiegłotygodniowym starciu z Arsenalem, w którym wywalczyli bezbramkowy remis. Młoty natomiast punkty zdobywają tylko z faworytami. Wcześniej ograły Kanonierów, ale doznały też dwóch porażek ze zdecydowanie słabszymi ekipami - Leicester City oraz AFC Bournemouth.

Arsenal sięgnął po komplet oczek na St James' Park, gdzie skromnie pokonał Newcastle United (1:0). Londyńczycy mieli ułatwione zadanie, bo już w początkowej fazie rywalizacji czerwoną kartkę otrzymał Aleksandar Mitrović. Nie popisał się natomiast Manchester United. Czerwone Diabły mierzyły się wprawdzie z solidnym Swansea City, lecz mecz ułożył się po ich myśli, bo na początku drugiej połowy objęły prowadzenie. Później jednak - między 61. a 66. minutą - przeżyły wstrząs, straciły dwie bramki i po raz pierwszy w sezonie 2015/2016 schodziły z boiska w roli pokonanych.

Polub Piłkę Nożną na Facebooku
inf. własna
Zgłoś błąd
Komentarze (0)