Polski menedżer: nie liczy się piękna gra, tylko skuteczność

- Niemcy zrobili, co do nich należało i wygrali mecz. Byli lepsi, dojrzalsi, dłużej posiadali piłkę i mieli lepszą organizację gry. Gdyby wykorzystali wszystkie sytuacje, to znów byśmy śpiewali "Polacy, nic się nie stało" - mówi Andrzej Grajewski.

Michał Bugno
Michał Bugno

W piątkowym meczu el. Euro 2016 we Frankfurcie reprezentacja Polski przegrała z mistrzami świata 1:3.

- Cała Polska wierzyła, że Polacy nawiążą równorzędną walkę z Niemcami, ale niestety tak się nie stało. Ciągle dużo brakuje nam do niemieckiej szkoły futbolu. I ciągle brakuje do tego, żeby mieć wyrównany zespół - uważa Andrzej Grajewski.

- Nasze akcje ofensywne były dość niebezpieczne, ale Niemcy mieli ich zdecydowanie więcej. Gdyby oba zespoły wykorzystały wszystkie sytuacje, to mecz zakończyłby się pewnie wynikiem 8:3 dla gospodarzy. A my wszyscy prawdopodobnie znów byśmy śpiewali "Polacy, nic się nie stało" - dodaje.

Przed meczem Grajewski mówił, że najbardziej obawia się o błędy obrońców i grę bocznych pomocników. Przekonywał, że w pierwszym składzie powinni zagrać Jakub Błaszczykowski i Sławomir Peszko, którzy mają doświadczenie z boisk Bundesligi.

Selekcjoner Adam Nawałka zadecydował, że obaj zaczną mecz na ławce rezerwowych. Zostali wprowadzeni dopiero w drugiej połowie meczu. Pomocnik Fiorentiny rozegrał około pół godziny, a zawodnik Lechii - zaledwie siedem minut.

- Obaj weszli zdecydowanie za późno. Zamiast Peszki na lewej pomocy grał Grosicki, który w akcjach ofensywnych jakoś sobie radził, ale w defensywie już zupełnie nie. Albo nie miał siły, albo nie miał ochoty, albo po prostu nie umie grać w obronie. A z taką drużyną jak Niemcy trzeba grać w sposób bardzo urozmaicony - przekonuje Grajewski.

To nie jedyny piłkarz, którego krytykuje za grę w spotkaniu z mistrzami świata.

- Latem mówiło się, że Real Madryt chce kupić Grzegorza Krychowiaka, a tymczasem we Frankfurcie był bardzo, bardzo wolny. Biegał jak ślimak. Niemcy jechali po nim jak po łysej kobyle - ocenia były właściciel Widzewa Łódź.

W tym miejscu warto jednak zaznaczyć, że w piątkowym meczu Krychowiak miał sporo zadań defensywnych. Poza tym to właśnie on rozpoczął akcję, która zakończyła się zdobyciem gola dla Polski.

Pomocnik Sevilli zagrał krzyżową piłkę do Kamila Grosickiego, który przebiegł kilkadziesiąt metrów i dośrodkował do "Lewego". Po strzale głową napastnika Bayernu piłka wpadła do bramki Manuela Neuera.

- Lewandowski to absolutna gwiazda naszego zespołu. Uważam, że powinniśmy oddać mu jeszcze większą odpowiedzialność. To pod niego trener Adam Nawałka powinien budować całą drużynę. Tak, żeby Robert mógł w pełni pokazać swoją wielką klasę - przekonuje Grajewski.

- Ten mecz musi być sygnałem dla Nawałki, że z taką grą daleko nie zajedziemy. Nie liczy się piękna gra i spektakularne akcje, tylko skuteczność. We Frankfurcie jej nie pokazaliśmy i ponieśliśmy zasłużoną porażkę - dodaje.

Za największy pozytyw piątkowego meczu Grajewski uznaje… doping kibiców na trybunach stadionu we Frankfurcie.

- Widziałem, że na trybunach było minimum dwanaście tysięcy polskich kibiców, którzy całkowicie przekrzyczeli Niemców. Ale z tego jesteśmy znani - nasza publiczność to pierwsza klasa. Szkoda, że gra piłkarzy pierwszoklasowa nie była. Popełniliśmy naprawdę dużo błędów. Wyszły spore braki w wyszkoleniu technicznym - ocenia menedżer piłkarski.

- Choć można też powiedzieć, że jesteśmy lepsi od Niemców. U siebie wygraliśmy 2:0, na wyjeździe przegraliśmy 1:3 czyli tak na dobrą sprawę w dwumeczu jesteśmy lepsi – zauważa Grajewski. – Teraz w naszej grupie decydujące będą trzy mecze: Niemców ze Szkocją i nasze - ze Szkocją i Irlandią.

Michał Bugno

Autor na Twitterze:

Zobacz także: Kinga Baranowska: Himalaje były dla mnie sprawdzianem dojrzałości

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×