FC Barcelona ma problem. Transferowy zakaz odbija się czkawką

Trener Luis Enrique ma do dyspozycji 15 zawodników z pola z pierwszej drużyny. Musi kombinować, zmieniać piłkarzom ich nominalne pozycje i wprowadzać graczy, którzy w normalnych okolicznościach nie mieliby szans na występy na Camp Nou.

Igor Kubiak
Igor Kubiak
PAP

FC Barcelona ma poważny problem. Sezon dopiero się zaczął, a trener Luis Enrique na treningi musi zapraszać coraz więcej piłkarzy rezerw. Najsilniejsza jedenastka wykruszyła się, zmiennicy wnoszący "wartość dodaną" odeszli z klubu w lecie, a pozostali rezerwowi nie mają jeszcze doświadczenia i umiejętności, aby rywalizować na trzech frontach w najlepszej ekipie na świecie.

Początek kłopotów

2 kwietnia 2014 roku świat obiegła wiadomość o transferowym zakazie nałożonym przez FIFA na klub z Camp Nou. Piłkarska centrala dopatrzyła się nieprawidłowości przy dokonywaniu transferów piłkarzy poniżej 18. roku życia w latach 2009-2013. Barca przez dwa kolejne okienka nie mogła rejestrować nowych zawodników.

W Katalonii skorzystano jednak z odwołania. Złożono wniosek do Komitetu Apelacyjnego FIFA, dzięki czemu transferowy ban został zawieszony. Włodarze nie czekali na pozytywne rozpatrzenie sprawy i przepracowali lato na całego. Za 166 mln euro do Barcy trafiło siedmiu nowych graczy - Marc-Andre ter Stegen, Claudio Bravo, Thomas Vermaelen, Jeremy Mathieu, Douglas, Ivan Rakitić i Luis Suarez.

Komitet, a następnie Sąd Arbitrażowy, podtrzymał decyzję FIFA i ostatecznie transferowy zakaz zaczął obowiązywać od stycznia 2015 roku.

Houston, mamy problem!

Wszystko przebiegało perfekcyjnie. Mimo zakazu, Duma Katalonii była największym zwycięzcą sezonu 2014/2015, a kolejny rok miała okrasić zdobyciem sześciu trofeów. Na przeszkodzie stanął Athletic Bilbao, który pokonał Barcę w dwumeczu o Superpuchar Hiszpanii. Prawdziwy problem Luisa Enrique pojawił się jednak w ostatnich dniach. Trener ma do dyspozycji 15 zawodników z pola z pierwszej drużyny, a ławką rezerwowych żadnego rywala nie może przestraszyć.

Na początku sezonu klub zaczęły dopadać kontuzje najważniejszych graczy. Zaczęło się od najlepszego bramkarza poprzedniego sezonu, Claudio Bravo, i stopera Thomasa Vermaelena. Belg zyskał już plakietkę "najbardziej nieudanego transferu", ale wystarczyło kilka meczów w sierpniu i wrześniu, aby prasa zaczęła go określać najpewniejszym punktem defensywy mistrza Hiszpanii. Gracza bardzo potrzebnego wysoko grającej Barcelonie. Takiego, który, w przeciwieństwie do będącego od dalekiej formy Gerarda Pique, wystrzega się błędów. Bez nich w składzie Barca traci przynajmniej bramkę w każdym meczu (łącznie 12 w 6 spotkaniach), a gdyby rywale byli skuteczniejsi, statystyka byłaby jeszcze gorsza.

Dotkliwe braki są również z przodu. Wielkim ciosem dla Enrique był uraz Rafinhi. 22-latek jest idealnym jokerem, który może występować zarówno w pomocy, jak i w ataku. Świetnie sprawdza się nie tylko jako zmiennik, ale także w podstawowym składzie. Kibice Barcy ponownie złapali się za głowę, gdy na 2 miesiące wypadł najlepszy gracz klubu, piłkarz z gatunku "nie do zastąpienia", Lionel Messi, a po ostatnim meczu do listy kontuzjowanych dołączył inny mózg ekipy - Andres Iniesta.

Transferowy ban odbija się czkawką

W lecie z klubu odeszło dwóch niezwykle ważnych piłkarzy, którzy z powodzeniem mogliby obecnie występować w podstawowym składzie od 1 do 90 minuty - Xavi oraz Pedro Rodriguez. Barca zgodziła się na ich odejście, a zmiennicy na Camp Nou mieli pojawić się w styczniu 2016 roku, czyli po zakończeniu transferowego zakazu.

Kluczowych rezerwowych już na Camp Nou nie ma. W przeciwieństwie do letnich nabytków - Aleixa Vidala i Ardy Turana. Zakaz nie pozwala jednak na rejestrowanie nowych zawodników aż do 1 stycznia. Po kontuzji Rafinhi Barca starała się o włączenie do zespołu tureckiego pomocnika, ale FIFA pozostawała nieugięta.

W tej sytuacji, po wystawieniu najsilniejszej jedenastki, trener Luis Enrique będzie mieć na ławce z zawodników z pola pierwszej drużyny 3 obrońców (Douglasa, Jeremy'ego Mathieu i Marca Bartrę), żadnego pomocnika (!) oraz 1 napastnika (Munira El Haddadiego bądź Sandro Ramireza). Na ekipę walczącą o najwyższe cele to zdecydowanie za mało.

Jak poradzą sobie zmiennicy?

Zamiast Bravo broni Marc-Andre ter Stegen, który w nowy sezon wszedł fatalnie. Niemiec w 8 meczach puścił aż 17 goli i ani razu nie zachował czystego konta. Popisuje się fantastycznymi interwencjami, ale jeszcze częściej przytrafia mu się błąd wysokiego kalibru. Kibice z utęsknieniem czekają na powrót Bravo, który w jedenastce klubu może pojawić się już w ten weekend. Również dalecy od wysokiej formy są stoperzy - Pique i Javier Mascherano, który najlepiej czuje się w drugiej linii.

Kto zastąpi w najbliższym czasie Iniestę? Od początku sezonu formą błyszczy Sergi Roberto, który w wyniku wcześniejszych kontuzji grał już... na pozycji prawego defensora. Enrique może jeszcze wprowadzić do pomocy wspomnianego Mascherano. Więcej opcji już nie ma - chyba, że postawi na kogoś z rezerwowych występujących na co dzień w III lidze.

Spory problem jest również w ataku - 20-letni Sandro Ramirez i Munir El Haddadi na razie grzeszą skutecznością. Pierwszy z nich jest aktywny, pokazuje się kolegom, ale ma spory problem z wykorzystywaniem okazji, z kolei Munir potrafi być przez cały mecz niewidoczny.

Brak możliwości transferów w klubie walczącym o najwyższe trofea musiał prędzej czy później odbić się na postawie i wynikach. W Barcelonie powinni zacząć się modlić, aby w najbliższych meczach i podczas przerwy na spotkania międzynarodowe kontuzje ominęły kolejnych ofensywnych graczy, bo z problemu zrobi się istna katastrofa.

Igor Kubiak

Henning Berg: nowy trener? Wszystko jest jeszcze możliwe


Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×