Legia w LE: Zobaczyć Napoli i odejść

Zdjęcie okładkowe artykułu:  PAP/Andrzej Grygiel
PAP/Andrzej Grygiel
zdjęcie autora artykułu

- To powinno być święto - mówi o meczu z Napoli Henning Berg. Stadion będzie pełny, rywal to drużyna, jakiej na Łazienkowskiej dawno nie było. Tylko, jak świętować mając z tyłu głowy perspektywę wyrzucenia na bruk?

Henning Berg twierdzi jednak, że sobie z tym poradzi. Kiedyś odszedł z Blackburn po niespełna dwóch miesiącach i jakoś dał radę. Teraz na swoich plecach czuje już oddech następcy, być może Rosjanina Stanisława Czerczesowa, być może słowackiego trenerskiego talentu Adriana Guli. Ten pierwszy ponoć miał się w czwartek pojawić na trybunach w Warszawie. Rosyjski trener zamordysta miał na żywo zobaczyć, jak jego nowi podopieczni walczą z jedną z najsilniejszych włoskich drużyn. A potem samemu wziąć ich w obroty.

Być może w piątek, dzień po meczu z Napoli Legia Warszawa podziękuje Norwegowi za współpracę. - Zwolnią, to zwolnią. Nie zwolnią, to nie zwolnią - komentuje spokojnie Berg.

Z Napoli szarżował nie będzie, wszystko na to wskazuje, że Legia Warszawa zagra mocno defensywnie. Z Michałem Pazdanem jako defensywnym pomocnikiem, ale tak naprawdę trzecim stoperem. Z tego powodu na ławce rezerwowych usiądzie zapewne Aleksandar Prijović. Wymiana ciosów, bardzo otwarta gra z Napoli może zakończyć się bardzo źle. I głupio byłoby kończyć Bergowi udaną w sumie przygodę z Polską wysoką porażką. Nawet od włoskiego klubu, dziś jednego z najsilniejszych we własnym kraju.

Napoli prowadzone jest od tego sezonu przez Maurizio Sarriego, z zawodu ekonomistę. To pierwszy wielki klub w karierze tego trenera. Marek Hamsik, lider i kapitan drużyny nie może się go nachwalić. - Dużo z nim rozmawiamy o taktyce. Wcześniej, za Rafaela Beniteza tego nie było - podaje przykład. Słowak to najlepszy piłkarz Napoli, ale warszawscy kibice nie zobaczą go na żywo. Do Polski nie przyjechał, bo dostał wolne. Niestety, jesteśmy dziś w miejscu, gdy w europejskich pucharach rywal pozwala sobie, aby w meczu naszą drużyną sobie nieco odpuścić. 27-letni rozgrywający został w domu, bo w weekend Napoli zagra w lidze z AC Milan. - Potem czekają go jeszcze mecze w kadrze. Pozwoliłem mu więc odpocząć - mówi Sarri.

Z Legią nie zagra też Lorenzo Insigne, ale on ma uraz. Będzie w Warszawie za to Gonzalo Higuain. Argentyński superstrzelec usiądzie zapewne na ławce rezerwowych. Też będzie oszczędzany. No, ale Napoli ma inne duże nazwiska. Dries Mertens, David Lopez, Jose Callejon zagrają pewnie w pierwszym składzie.

Na papierze wicemistrz Polski nie ma żadnych szans. Napoli w tym sezonie rozbiło w lidze Lazio 5:0, w weekend wygrało z mistrzem Juventusem 2:1. W pierwszej kolejce Ligi Europy klęskę (0:5) we Włoszech poniósł FC Brugge. Tyle, że te wszystkie mecze odbyły się na neapolitańskim Stadio San Paolo. Na wyjazdach piłkarze Sarriego potrafią sprawić psikusa. I na przykład zremisować bezbramkowo ze słabym Carpi. Stąd na razie dopiero na razie 10. miejsce w Serie A.

Z drugiej strony Legia pozwala, aby przyjechał do niej beniaminek z Niecieczy i był częściej przy piłce oraz więcej strzelał. Po prostu grał swoje.

Jeśli Legia w czwartek pozwoli, aby Napoli grało swoje, to świętować będą rywale.

Początek meczu o godzinie 21.

Legia Warszawa - SSC Napoli / czw. 01.10.2015 godz. 21:00 Składy: Legia:

Kuciak - Brzyski, Lewczuk, Rzeźniczak, Bereszyński - Pazdan, Jodłowiec - Trickovski, Guilherme, Kucharczyk - Prijović. Napoli:

Gabriel - Ghoulam, Chiriches, Koulibaly, Maggio - Lopez, Valdifiori, Allan - Callejon, Mertens, Gabbiadini

Nikolić - piłkarz kompletny

Źródło artykułu:
Komentarze (1)
avatar
Sonia Zawisza
1.10.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jestem kibicka Legii, zawsze trzymam kciuki i zawsze potrasfie rozgrzeszyc legie z przegranej, ale myslę, że dzis będzie ciężko. Pan Berg to wspaniały trener!! Wygrana zależy przede wszystkim o Czytaj całość