Sebastian Nowak tłumaczy się z babola: Jestem jak saper

- Z golkiperem jest jak z saperem, raz się pomyli i jest wielki wybuch - mówi Sebastian Nowak, po którego fatalnym błędzie Termalika Bruk-Bet Nieciecza straciła prowadzenie w meczu 11. kolejki Ekstraklasy z Górnikiem Łęczna (1:1).

Maciej Kmita
Maciej Kmita
PAP/Darek Delmanowicz / PAP/Darek Delmanowicz

Słonie prowadziły z Górnikiem 1:0 od 5. minuty po golu Dawida Plizgi, ale łęcznianie szybko wyrównali, gdy Sebastian Nowak stracił w swoim polu karnym piłkę na rzecz Tomasza Nowaka, który odegrał ją do Jakuba Świerczoka, a ten wpakował ją do pustej bramki.

Kapitan Termaliki nie próbował się nawet tłumaczyć z fatalnej wpadki, która kosztowała jego zespół utratę punktów: – Gol padł po moim złym zagraniu. Do tej pory takie wyprowadzanie piłki od bramki, zawsze nam wychodziło. Z golkiperem jest jak z saperem, raz się pomyli i jest wielki wybuch. Szkoda tej bramki, mimo tego nie zamierzamy zmieniać naszego systemu gry. Jeden błąd nie spowoduje zmiany naszych założeń.

Trener Piotr Mandrysz nie był surowy w ocenie swojego podopiecznego: - Sebastian dokonał złego wyboru. Dobrze rozpoczął akcję. Po piłce powrotnej od Pavola Stano powinien wybić długą piłkę. Sam o tym doskonale wie, bo jest doświadczonym bramkarzem. Ocenił źle, ale błędy są nieodłącznym elementem piłki nożnej.

- Łatwo jest krytykować, ale trzeba wziąć pod uwagę, że najlepsi piłkarze siedzą na trybunach - oni nigdy nie popełniliby błędu. Zdarzają się tym którzy grają. Sebastian w paru innych sytuacjach zachował się bardzo dobrze, więc wszystko wyszło na zero. Mimo tej bramki nasza gra się nie zmieni - zapewnia opiekun Termaliki.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×