Michał Pazdan to jest "superpiłkarz"

- To jest superpiłkarz – były trener Legii Henning Berg wyraził się po meczu z Napoli dosyć jasno. Mówił o Michale Pazdanie, bohaterze sensacyjnego powołania sprzed kilku lat, a ostatnio najlepszym obrońcy ligi. I nowym filarze reprezentacji Polski.

Jacek Stańczyk
Jacek Stańczyk
PAP/Bartłomiej Zborowski / PAP/Bartłomiej Zborowski

I ten filar w niedzielę na chwilę się zawalił. To było typowe kung fu w jego wykonaniu. Noga Polaka wylądowała na szyi Shane'a Longa, sędzia podyktował rzut karny, rywale szybko strzelili gola. A tego chcieliśmy najbardziej uniknąć. Sam Pazdan przyznał potem, że popełnił błąd, nie widział napastnika. To jednak był wypadek przy pracy, bo w ostatnich miesiącach 28-letni krakowianin na boisku mylił się sporadycznie.

- Nie martwcie się. On sobie poradzi - zapewniał nas kilka miesięcy temu Michał Probierz, który do niedawna z Pazdanem pracował w Jagiellonii Białystok. Na Podlasiu kadrowicz Nawałki grał jako defensywny pomocnik i stoper. Lewa noga, prawa noga? Nie ma kłopotu. - To facet, który zostaje po treningach, sporo ćwiczy. Widział, że musi pracować nad lewą nogą, więc pracował. Dośrodkowania, długie podania i tak dalej - opowiadał Probierz.

Pazdana dla polskiej piłki wymyślił Leo Beenhakker, który sensacyjnie zabrał go na Euro 2008. Holender lubił przekonywać Polaków, że wcale nie są tacy słabi, jak sami o sobie myślą. Kazał nam wychodzić z drewnianych chatek. Próbował udowodnić, że w ekstraklasie też są piłkarze nadający się do wielkiego futbolu.

Według Leo kimś takim był 21-letni wówczas Pazdan (grał wtedy w Górniku Zabrze). Ileż się Beenhakker nasłuchał, że promuje chłopaka, że być może chce mieć jakiś udział w jego sprzedaży do Holandii. Pazdan do Austrii i Szwajcarii pojechał, ale na turnieju nie zagrał. Cieszył się, że może liznąć wielkiego futbolu. Potem jednak zdradził, że obojętnie obok krytyki nie był w stanie przejść.

- Teraz już mnie nie uwiera, to co było, to próbuje się odciąć. Wiadomo, przez pierwszy okres nie było zbyt ciekawie. Jestem teraz innym zawodnikiem, nie przejmuję się już. Ale wtedy bardzo zajmowałem się tym co działo się wokół. Nie skupiałem się tylko na piłce, ale na wszystkim dookoła. A było sporo negatywnych rzeczy. Myślę, ze brakowało mi doświadczenia, żeby zdać sobie sprawę z tego, że to wszystko jest mało istotne i skupić się tylko na piłce. Teraz jest zupełnie inaczej, nie przejmuję się takimi rzeczami - mówił nam w czerwcu.

Wtedy pojawił się w kadrze Adama Nawałki. Już nie jako obiecujący talent, tylko doświadczony ligowiec. I przede wszystkim najlepszy obrońca ekstraklasy. Stary Pazdan to był boiskowy żywioł, idący na przeciwnika "na raz", często faulujący. Nowy Pazdan na murawie przede wszystkim myśli, analizuje ustawienie, przewiduje. A jeśli gra agresywnie, to fair.

W meczu z Gruzją na Stadionie Narodowym w pierwszym składzie zastąpił zawieszonego za kartki Kamila Glika. I zagrał lepiej niż jego partner ze środka obrony Łukasz Szukała. - Kamil Glik jest zagrożony? Zapytaliśmy po spotkaniu. -Nie, absolutnie nie. To czołowy obrońca Europy - odpowiedział.

Okazało się, że to Szukała przez Pazdana znalazł się w opałach. Mecze z Niemcami i Gibraltarem opuścił tylko z powodu kontuzji. Zakończył jednak eliminacje w pierwszym składzie meczami w Wyspiarzami: Szkocją i Irlandią. Jeśli tylko będzie zdrowy, dostanie bilet do Francji.

Henning Berg jeszcze raz: - To świetny facet z dobrą mentalnością, który imponuje mi podczas treningów i meczów. Jesteśmy szczęśliwi, że mamy go w drużynie - mówił, gdy jeszcze pracował w Legii.

Adam Nawałka może stwierdzić podobnie. A Leo Beenhakker, u którego w trakcie Euro 2008 roku nasz selekcjoner pobierał nauki zawodu, miał po prostu rację. Michał Pazdan to "interanational level".

Jacek Stańczyk

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×