Wyczekiwana radość w Olsztynie. Stomil zatrzymał beniaminka

Stomil Olsztyn poszedł za ciosem i po dłuższej przerwie zatriumfował na własnym stadionie. Drużyna Mirosława Jabłońskiego pokonała 1:0 MKS Kluczbork dzięki bramce Rafała Kujawy z rzutu karnego.

Sebastian Szczytkowski
Sebastian Szczytkowski

Gospodarze byli uskrzydleni dwiema krzepiącymi okolicznościami. Po pierwsze ich poprzednie, niespodziewane zwycięstwo z Arką pozwoliło wrócić blisko czołówki, a po drugie Łukasz Suchocki mógł zagrać, choć wrócił z Gdyni z urazem. Suchocki w komitywie z Januszem Bucholcem napędzili akcje Stomilu Olsztyn po ospałym początku meczu.

W 32. minucie Suchocki przeprowadził rajd w pole karne MKS-u Kluczbork i oddał celne uderzenie. Na wysokości zadania stanął w tej sytuacji Oskar Pogorzelec. Bramkarz odbił piłkę tak, że utrudnił dobitkę Dawidowi Szymonowiczowi. Do czasu Pogorzelec był nakręcony i zdążył jeszcze odbić strzały Kujawy i Ratajczaka. Ten ostatni szukał drugiego, ligowego gola z rzędu.

Przełomowa dla meczu była 44. minuta. MKS, a przede wszystkim Pogorzelec stracili koncentrację tuż przed przerwą, a golkiper sprokurował rzut karny faulem na Tomaszu Chałas. Jedenastkę w gola zamienił Rafał Kujawa mocnym strzałem od słupka do bramki. Stomil Olsztyn objął prowadzenie, którego nie oddał do końca widowiska.

- Mecz był otwarty z obu stron. Piłkarze grali ofensywnie, choć mieli inny pomysł na atakowanie przeciwnika - opowiadał Mirosław Jabłoński, trener Stomilu. - Wykorzystuję możliwości zawodników, jakich mam do dyspozycji. Stworzyliśmy sporo akcji, po których zabrakło tylko "kropki nad i". Brakowało skuteczności i jakości, czasem spokoju oraz pewności siebie, by zdobyć więcej goli.

MKS próbował wyrównać po przerwie, ale do końca lepiej radzili sobie olsztynianie. Kujawa niepotrzebnie przepuścił piłkę do Chałasa, przez co nie wpisał się drugi raz na listę strzelców. W 75. minucie Grzegorz Lech huknął mocno i Pogorzelec musiał sobie przypomnieć, jak bronił przed przerwą.

Beniaminek mógł jeszcze uratować punkt i swoją długą serię bez porażki, ale w 87. minucie Piotr Skiba interweniował wybornie po strzale głową. - Styl gry gospodarzy powodował, że byliśmy częściej przy piłce, ale nie stwarzaliśmy sytuacji podbramkowych. Przegraliśmy, bo dostaliśmy gola do szatni, na dodatek z rzutu karnego. Strata w środka pola zmusiła bramkarza do faulu i stąd wzięła się przykra przegrana - komentował Andrzej Konwiński, trener gości.

Po tym pojedynku Stomil uciekł pokonanym na pięć punktów i w zasięgu jednego zwycięstwa ma miejsce premiowane awansem. MKS musi zastanowić się, jak na nowo stać się zespołem niepokonanym.

Stomil Olsztyn - MKS Kluczbork 1:0 (1:0)
1:0 - Rafał Kujawa (k.) 44'

Składy:

Stomil: Piotr Skiba - Janusz Bucholc, Arkadiusz Czarnecki, Tomasz Wełna, Jarosław Ratajczak - Łukasz Suchocki, Dawid Szymonowicz, Grzegorz Lech, Tomasz Chałas (66' Tsubasa Nishi), Karol Żwir (89' Michał Trzeciakiewicz) - Rafał Kujawa.

MKS: Oskar Pogorzelec - Adam Orłowicz, Paweł Gierak, Bartosz Brodziński, Łukasz Uszalewski - Rafał Niziołek, Piotr Kasperkiewicz, Marcin Nowacki (72' Tomasz Swędrowski), Michał Kojder (72' Sebastian Deja), Kamil Nitkiewicz (46' Robert Brzęczek) - Maciej Kowalczyk.

Żółte kartki: Czarnecki (Stomil) oraz Brodziński, Kojder (MKS).

Sędzia: Artur Aluszyk (Barlinek).



Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×