Milik błyszczał, Sigthorsson gasł. Jak Polak pozbył się Islandczyka

Arkadiusz Milik nie pozostawił żadnych złudzeń. Od islandzkiego kolegi był zdecydowanie lepszy, swoją grą niemal zmusił go do odejścia z klubu. W piątek Polak i Kolbeinn Sigthorsson spotkają się ponownie. Na Stadionie Narodowym w Warszawie.

Jacek Stańczyk
Jacek Stańczyk
PAP

Manuel Neuer wydawał się bramkarzem nie do pokonania, niezawodnym robotem stojącym pomiędzy słupkami niemieckiej bramki. Okazało się jednak, że ciągle to człowiek rządzi maszyną. W drugiej połowie meczu z Niemcami na Stadionie Narodowym Arkadiusz Milik wyskoczył do piłki dośrodkowanej przez Łukasza Piszczka, niemiecki cyborg spóźnił się jednak z wyjściem na przedpole. Polak wyprzedził rywala, pierwszy trącił głową piłkę, a ta wpadła do bramki. Młody snajper został bohaterem narodowym, jako gwiazda wrócił do klubu. Oszaleli polscy kibice, oszaleli też fani Ajaksu Amsterdam, domagając się Milika w pierwszym składzie.

Frank de Boer, klubowy trener naszego snajpera, pozostawał jednak niewzruszony. I w kolejnym meczu z Twente Enschede, kilka dni po polskim piłkarskim święcie, wystawił w pierwszym składzie Islandczyka Kolbeinna Sigthorssona.

Szybko się jednak okazało, że upór Holendra, z jakim stawiał na snajpera z wyspy gejzerów, musiał ustąpić rozsądkowi. Bo koniec końców Milik był od niego po prostu lepszy. Z każdym tygodniem jego gwiazda świeciła coraz bardziej, a Sigthorsson gasł. Aż w końcu dla Ajaksu zgasł na dobre. I z klubu odszedł. Do Nantes za 3 mln euro.

- Czy można powiedzieć, że Sightorsson odszedł, bo przegrał z Milikiem walkę o pierwszy skład? Tak, można tak stwierdzić - mówi WP SportoweFakty Sander Zeldenrijk z klubowej gazety "Ajax Life". - Milik lepiej pasował do stylu gry preferowanego przez de Boera, lepiej przetrzymuje piłkę, chociaż w grze powietrznej lepszy był Islandczyk. Sightorsson nie strzelał wielu goli, robił to jednak w decydujących momentach.

O Holender! Jaki ten de Boer uparty Reprezentant Islandii ma 25 lat, jest o cztery lata starszy od Polaka. Do Ajaxu trafił przed sezonem 2011/12, po tym jak w AZ Alkmaar strzelił sezon wcześniej 15 goli. W Amsterdamie tak dobrych statystyk już nie miał, w lidze jego największe osiągnięcie to 10 bramek. W sumie w 105 meczach holenderskiego potentata zdobył 35 goli.
PAP/Bartłomiej Zborowski PAP/Bartłomiej Zborowski
Milik w Amsterdamie znalazł się przed sezonem 2014/15. Pojechał tam szukać szczęścia po średnio udanej przygodzie w Bundeslidze. Pierwszy mecz tamtych rozgrywek, z Vitesse Arnhem rozpoczął w pierwszym składzie, ale przez niespełna godzinę wiele nie zdziałał. Kolejne trzy spotkania oglądał już z ławki rezerwowych. Grał Islandczyk, ale też nie zachwycał. Błysnął tylko raz, gdy Ajax wygrał na wyjeździe 5:2 z NAC Breda, gdy ustrzelił hat-tricka. I tyle było jego strzeleckich popisów.

De Boer z uporem maniaka stawiał na snajpera z północnej wyspy. Nawet po tym, gdy w 5. kolejce Milik strzelił dwa gole Heraclesowi Almelo, w kolejnym spotkaniu z Feyenoordem Rotterdam Polak znowu tylko przyglądał się grze kolegów. Potem w pucharowym meczu z amatorami z klubu JOS Watergraafsmeer urządził sobie strzelecki trening. Zdobył aż sześć goli, Ajax wygrał 9:0. Przed meczem z Twente, tym bezpośrednio po meczu z Niemcami, w popularnym serwisie internetowym VoetbalPrimeur, ale też na jednej z fanowskich stron Ajaxu, przeprowadzono sondę, kto powinien wyjść w tym spotkaniu w pierwszym składzie. Polak zdeklasował Islandczyka, a wynik ponad 80 procent oddanych na niego głosów był wymowny.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×