Pracował w fabryce za 30 funtów tygodniowo, teraz jest gwiazdą Premier League

Jamie Vardy jest o krok, a właściwie o jeden strzał, od pobicia rekordu wszech czasów ligi angielskiej. Ma szansę na stałe wejść do historii futbolu.

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski
Newspix

Rok 2003. Ruud van Nistelrooy w dziesięciu kolejnych spotkaniach ligowych wpisuje się na listę strzelców. Napastnik Manchesteru United jest na okładce każdej większej gazety w Anglii. Wydaje się, że jego rekord pozostanie niepobity wiele lat. 16-letni Jamie Vardy z wypiekami na twarzy czyta o kolejnych sukcesach holenderskiego piłkarza. - Chciałbym kiedyś grać jak on - marzy, idąc na trening zespołu juniorów Stocksbridge Park Stal z fabryki, w której zarabiał... 30 funtów (ok. 180 zł) tygodniowo.

Dalej Jamie!

Dzisiaj Vardy to - jak mówi młodzież - najgorętsze nazwisko Premier League. Piłkarz Leicester City w ostatni weekend wyrównał osiągnięcie van Nistelrooya! A teraz stoi przed szansą pobicia rekordu. W najbliższą sobotę (28.11.) jego ekipa zagra z... Manchesterem United. - Rekordy są po to, aby je bić. Dalej Jamie! Wszystkiego dobrego i powodzenia - napisał na Twitterze sam van Nistelrooy.

Holendrowi wtóruje na Twitterze Dietmar Hamann.


Dzięki wspaniałej formie Vardy'ego Leicester City jest aktualnie liderem tabeli Premier League. Zespół, który przed sezonem - przez znakomitą większość fachowców - był typowany do walki o utrzymanie się w lidze, zadziwia kibiców na całym świecie. Wspomniany, najbliższy mecz z MU będzie prawdziwym hitem europejskich boisk. W końcu na murawie zmierzą się lider z wiceliderem tabeli Premier League. - Warto żyć dla takich chwil - przyznał w jednej z rozmów Vardy. - To, co się dzieje w ostatnich tygodniach... Nie ogarniam tego. Bramki w lidze, reprezentacja, wywiady, na ulicy podchodzą do mnie ludzie i proszą o zdjęcie, autograf. Znajomi mówią, że zostałem gwiazdą. Skłamałbym, gdybym powiedział, że tak nie jest. Całe życie o tym marzyłem.

Produkował szyny medyczne

Długo marzył. Przez większą część kariery miał pod górkę. Nie zadebiutował w koszulce wielkiego klubu w wieku 17 lat, nie strzelił pierwszej bramki w Premier League rok później, ani nie zadebiutował w reprezentacji będąc jeszcze nastolatkiem. Wręcz przeciwnie.

- Kiedy trenerzy Sheffield Wednesday dali mi do zrozumienia, że nie bardzo mam czego szukać w ich juniorskich drużynach, zacząłem się zastanawiać, czy nie warto jednak poszukać "normalnej" pracy - wspominał. - Miałem dopiero 16 lat, znalazłem dorywczą pracę w fabryce (która produkowała szyny medyczne stosowane przy złamaniach kończyn - przyp. red.) postanowiłem pokopać w piłkę w Stocksbride Park Stal. Na luzie, bez ciśnienia.

Wyszło mu to na dobre. Jako 20-latek zadebiutował w seniorskim zespole tego klubu. Grając w Northern Premier League Premier Division (ósma w kolejności klasa rozgrywkowa w Anglii, odpowiednik polskiej klasy B), pokazał, że ma we krwi snajperskie umiejętności. 66 bramek w 107 meczach (przez trzy sezony: 2007-2010) spowodowało, że Vardy znalazł się w notesach lokalnych skautów.

"Wkrótce zagra w reprezentacji"

Wreszcie przeskoczył o dwie klasy rozgrywkowe w górę. Podpisał kontrakt z VI-ligowym Halifax Town. Podobno transfer opiewał na sumę tysiąca funtów. - Czułem, że moja kariera nabiera rozpędu, w końcu mogłem rzucić robotę i zająć się tylko futbolem - mówił.

Strzelił 29 bramek w 41 spotkaniach. Taki wynik dał mu kolejny awans. Tym razem zdecydował się na występy w V-ligowym Fleetwood Town. Ten ruch okazał się przełomem. Również dla Halifax, który zarobił na nim aż 30-krotnie.

Czy Jamie Vardy pobije rekord Ruuda van Nistelrooya?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×