Ile kluby tracą na reprezentantach? FIFA musi płacić

W temacie rekompensat za występy i kontuzje odniesione w czasie pobytu na kadrach narodowych panuje pełna zgoda - FIFA i UEFA płacą za mało.

 Redakcja
Redakcja
PAP
[tag=10946]

FIFA[/tag] musi płacić - tak brzmiał przekaz trenera Realu Madryt Rafy Beniteza po wrześniowej przerwie na mecze reprezentacji, kiedy ze zgrupowań z kontuzjami wrócili Danilo i James Rodriguez.

Nowy Bosman

Hiszpański szkoleniowiec boksuje się z futbolowymi centralami od czasów, kiedy jeszcze nie brały na siebie odpowiedzialności. Na ostatniej prostej przed mistrzostwami świata w Niemczech w 2006 roku, piłkarz ówczesnego klubu Rafy Liverpoolu Djibrill Cisse złamał nogę w sparingu Francji z Chinami tracąc mundial i kolejne kilka miesięcy gry. Dla szkoleniowca była to powtórka z rozrywki sprzed dwóch lat po stracie na długie tygodnie Milana Barosa po pobycie z drużyną Czech.

- Już rok temu na spotkaniu trenerów zorganizowanym przez UEFA był to jeden z najważniejszych punktów zmian jakie wymieniłem. Piłkarz odniósł kontuzję w meczu reprezentacji w czasie zgrupowania przed mistrzostwami świata, a pensję cały czas będziemy musieli płacić my, czyli klub. Straciliśmy nie tylko zawodnika, ale też dużo pieniędzy. Rozumiem, że niektóre federacje nie są bogate, szczególnie te w Afryce, w tym przypadku powinna pomagać FIFA, która zarabia na mistrzostwach świata - mówił w 2006 roku.

Rynek transferów ma symbol rewolucji w osobie Jeana-Marca Bosmana, inny anonim dla szerszej publiczności Abdelmajid Oulmers był na sztandarach walki o rekompensaty. Ośmiomiesięczna przerwa po kontuzji odniesionej w meczu kadry Maroka z Burkina Faso w 2004 roku poskutkowała cywilnym procesem klubu pomocnika Royal Charleroi przeciwko FIFA, w którym Belgów wsparła piłkarska G-14 skupiająca w tym czasie największe, czytaj najbogatsze, kluby Starego Kontynentu. Mały, mając za plecami ekipę osiłków, nie musiał myśleć o ugodach za drobne, mógł spokojnie czekać lata nawet na wyrok Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, jak kiedyś w przypadku Bosmana.

Władze długo broniły się powtarzając, że najsilniejsi wykorzystują małych do swoich celów i proponując zmiany, myślą tylko o swoim interesie. W rzeczywistości nie chciały wziąć odpowiedzialności za wydatki. Płatność za rachunki miała spaść na federacje pogłębiając wyrwę między dużymi a małymi. Według pierwszych pomysłów związki miały płacić za ewentualne kontuzje - to, co mógłby udźwignąć bogaty budżet angielskiej FA czy niemieckiej DFB dla zespołów jednej gwiazdy, omijających dające zastrzyk gotówki wielkie turnieje, typu Walii w dobie Ryana Giggsa, mógłby oznaczać bankructwo. Centrale broniły się subwencjami - FIFA mówiła o 75 procent zarobków z turniejów wracających do federacji, o wydatkowaniu których decydowali sami zainteresowani - nie porównując do realiów szybujących w górę zarobków piłkarskich gwiazd. Pozew Charleroi poparty przez G-14 z wnioskiem o zabezpieczenie 860 milionów euro został oddalony w 2006 roku przez belgijski sąd i polecony do rozstrzygnięcia przed ETS.

Prezydent FIFA Joseph Blatter długo nie chciał podjąć dialogu z klubami. Kiedy próby skłócenia i napuszczenia bogatych na biednych nie podziałały, a G-14 najpierw rozrosło się o cztery kolejne kluby, żeby potem ewoluować w Europejskie Stowarzyszenie Klubów z grubo ponad setką członków i obowiązkowym mandatem dla każdego z członków rodziny UEFA, argumenty stracił także sternik europejskiej centrali Michel Platini. Ugoda - zawierająca warunek wycofania oskarżenia w sprawie Oulmersa – zawarta na początku 2008 roku gwarantowała drugiej stronie opłatę za każdy dzień pobytu piłkarzy na zgrupowaniu i turnieju finałowym mistrzostw Europy. Na ten cel zarezerwowano ponad 43,5 miliona euro, równającemu się w przeliczeniu 4 tysiącom euro za dobę. Oficjalnie odpowiedzialność za kontuzje nie została przeniesiona na FIFA i UEFA. ESK ustami swojego szefa, związanego z Bayernem Monachium Karla-Heinza Rummenigge, tłumaczyło, żeby nie mieszać różnych pojęć. Wydłużony sezon i nieobecność poza klubem to straty dla klubów na kolejnych polach: od reklamowego do sportowego, kiedy obok ryzyka urazów skraca się czas odpoczynku zawodników kradnąc dni okresu przygotowawczego.

Przełom w Polsce

- Jeszcze nigdy nie odbyliśmy wartościowej rozmowy na ten temat. Fakty są takie, że tracimy piłkarza, to na nas jest ryzyko i później to my musimy za to płacić - mówił Rummennige we wrześniu 2010 roku dalej przeżywając stratę Arjena Robbena. Holenderski skrzydłowy doznał kontuzji przed mistrzostwami świata w RPA i postawiony na nogi przez lekarzy reprezentacji rozegrał świetny turniej zakończony kilkumiesięczną rekonwalescencją po kontuzji uda. Bayern stracił na długie tygodnie najlepszego piłkarza poprzedniego sezonu Bundesligi. - Kiedy wypożyczasz auto, musisz oddać je w nienagannym stanie, inaczej zapłacisz. Robben został nam zabrany i później odstawiony do garażu jako wrak - mówił K-HR. Próby wymuszenia zapłaty na holenderskiej federacji dwumiesięcznych poborów w wysokości 1,3 miliona dolarów nie udały się.

Od tego czasu przyznanie się FIFA i UEFA do odpowiedzialności za kontuzje, odniesione w czasie terminów reprezentacyjnych stało się priorytetem organizacji. Przed mundialem w Brazylii Zurych obiecał podwyższenie kwoty dla klubów za udział w mistrzostwach z 40 do 70 milionów dolarów i pakiety ubezpieczeń dla piłkarzy. Grupa niemieckich specjalistów rynku ubezpieczeń opracowała "FIFA: Program Ochrony Klubów" gwarantujący ubezpieczenie na poziomie nawet 9,7 miliona dolarów w przypadku poważnych kontuzji.

Blatter został przyparty do muru przez Platiniego. Francuz na Kongresie UEFA w Stambule w 2012 roku podpisał porozumienia z reprezentacją klubów warte 100 milionów euro na rozgrywane na polskich i ukraińskich boiskach EURO 2012 i 50 procent więcej za rok we Francji. Przy kolejnym turnieju ESK może podobno liczyć na procent od sprzedaży praw do pokazywania turnieju na cały świat plus stała podstawa.

- Odbyliśmy wiele spotkań, dużo dyskutowaliśmy, ale zakończyliśmy z rozwiązaniem zadowalającym obie strony. To dowód, że europejska rodzina żyje w harmonii i jest wobec siebie lojalna - triumfował Rummennige. Umowa obowiązuje do 2018 roku.

Kluby jeszcze nigdy nie miały okazji zrobić tak wielkiego skoku na kasę z europejskiej i światowej centrali. Wystarczyło, że Platini i Blatter powiedzieli A, zaś Rummennige i spółka wyduszają z prezydentów kolejne litery alfabetu. UEFA broni się zbudowaną przez siebie marką Champions League i stale rosnącymi pakietami premii? Nie ma problemu, ESK stale odgrzewa dyskusję o zorganizowaniu własnego pucharu z udziałem najsilniejszych, z którego strumień telewizyjnych pieniędzy płynąłby do klubów bez pośrednika w Nyonie. FIFA grozi restrykcjami dla tych, którzy nie wezmą udziału w mundialu w Katarze w 2022 roku? To zawieście wszystkich powołanych na turniej z europejskich klubów.

Rummenigge: - Wszystkie ustalone od lat kalendarze rozgrywek będą musiały poradzić sobie z turniejem w sezonie 2022-23 i potrzebna jest do tego dobra wola wszystkich. Europejskie kluby i ligi nie mogą ponieść kosztów zmiany terminu mundialu. Oczekujemy, że kluby zostaną wynagrodzone za problemy jakie może przynieść ostateczna decyzja co do okresu w jakim zostaną rozegrane mistrzostwa. To, że nie odbędą się na przełomie czerwca i lipca w tym klimacie to jasne. Zdrowie zawodników jest zbyt dużą wartością.

Żonglowanie terminem mistrzostw da możliwość do skoku na kasę. Negocjacje ułatwiają kolejne afery wybuchające w FIFA i UEFA, a do wielu tarć dochodzi między federacjami, w przeciwieństwie do zdyscyplinowanego i podążającego według planu zrzeszenia klubów. Najnowsze pomysły to możliwość postawienia weta na wyjazdy zawodników na mecze towarzyskie i sformalizowanie przepisami tego, co dziś jest dżentelmeńską umową między selekcjonerem a trenerem klubowym.

Najsilniej dążą do tego w Premier League, gdzie największy odsetek to aktywni reprezentanci krajów. W Anglii przeliczyli i poparli problem liczbami - kontuzje kosztowały przedstawicieli najdroższej marketingowo ekstraklasy świata 270 milionów funtów ze średnią 13,5 miliona na klub. Sumę wyliczono na podstawie wytycznych prezesa Szachtara Donieck Sergieja Palkina, które otrzymały stempel Komisji Medycznej UEFA: każdy miesiąc niedyspozycji piłkarza PL lub klubów zaliczanych do europejskiego topu odpowiada 413 tysiącom funtów. Palkin, w przeszłości księgowy PricewaterhouseCoopers, wziął pod uwagę zarobki zawodników, koszty leczenia, ubezpieczenia i rekompensatę za problemy w osiągnięciu lepszego wyniku sportowego.

Dokładne dane pokazują, jak liczba kontuzji wpływa na miejsca w tabeli na koniec sezonu - najmniej w ubiegłym sezonie w przypadku mistrza Chelsea, zdecydowanie najwięcej w walczącym o utrzymanie Newcastle United - ale finansowo nie oddają pełnego stanu rzeczy. W sezonach 2012-13 i 2013-14 84 piłkarzy Manchesteru United doznało kontuzji i zapłacono im w czasie, gdy nie byli zdolni do gry prawie 34 miliony funtów pensji. W czterech sezonach (2011-12 do 2014-15) w klubach angielskiej ekstraklasy doszło do 2198 urazów. Specjalista departamentu sportu w brokerze ubezpieczeniowym JLT Speciality Duncan Fraser, cytowany przez "Daily Mail" powiedział: - Patrząc na zwycięzców ligi w ostatnich dwóch sezonach i dane dotyczące kontuzji ten czynnik przy sukcesie ma istotne znaczenie. Chelsea i City miały więcej szczęścia od United czy Spurs. Kluby szukają ubezpieczeń dla największych gwiazd w przypadku kontuzji. Tylko w sezonie 2013-14 zapłaciły zawodnikom niezdolnym do gry 130 milionów funtów.

Brak danych pokazujących, jak wiele z tych kontuzji zostało odniesionych w czasie pobytu zawodników na zgrupowaniach drużyn narodowych. Jednak kluby nie mają innego źródła, które pozwoliłoby im zrzucić w części ten finansowy ciężar.

Michał Czechowicz

Czytaj więcej w "PN"

Kapitan Bayernu nie zastanawia się nad przyszłością Guardioli 

Magiera o organizacji konferencji "Football Players Zone" (wideo)

Kamil Grosicki nie zwalnia tempa. Gol i asysta skrzydłowego Rennes

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×