Czy Dawid Banaczek zostanie w Lechii? "Niezbadane są wyroki boskie i decyzje ludzi zarządzających piłką"

Dawid Banaczek zbiera pozytywne recenzje. Pod jego wodzą Lechia wygrała dwa mecze. Czy powinien zostać na stanowisku? - Jose Mourinho też początkowo był głównie tłumaczem Robsona, a pobił osiągnięciami swojego mistrza - zauważył Bogusław Kaczmarek.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski

Trener, który nie posiada licencji UEFA Pro, a był asystentem zwolnionego szkoleniowca może prowadzić warunkowo zespół z Ekstraklasy przez 10 dni. Później jednak można wystąpić o przedłużenie licencji warunkowej. Lechia Gdańsk po tym, jak wygrała dwa mecze pod wodzą Dawida Banaczka zapłaciła 20 tysięcy złotych, by niemający licencji UEFA Pro szkoleniowiec mógł poprowadzić drużynę w starciu w Łęcznej. Czy trzecie spotkanie będzie jego ostatnim na tym stanowisku?

- On musi odpowiedzieć sobie na pytanie, czy jest do tego przygotowany. Ostatnie wyniki, zwłaszcza mecz z Wisłą dały mu argumenty. Dokonał tego, czego nie udało się von Heesenowi. Spolaryzował piłkarskie uczucia. Cały czas wszyscy powtarzali, że już wcześniej była dobra atmosfera. Dlaczego nie było więc wyników - zastanawia się Bogusław Kaczmarek.

Doświadczony szkoleniowiec bardzo dobrze zna Banaczka. Jego sytuację porównał do Jose Mourinho. - Znam go od dziecka, bo jego ojciec Rysiek to były rugbista. Graliśmy razem w Lechii, później byliśmy trenerami. Banaczek zapowiadał się bardzo dobrze. Wyjechał do Monachium, ale nie zrobił wielkiej kariery. Na gali 70-lecia Lechii zażartowałem, że historia zna różne przypadki. Gdy Bobby Robson przyjeżdżał do Portugalii, jego asystentem był Jose Mourinho, który znał język. Początkowo był przede wszystkim tłumaczem Robsona, a pobił osiągnięciami swojego mistrza. Tymczasowym trenerem Borussii Moenchengladbach był Andre Schubert, ograł Bayern i włodarze klubu podpisali z nim wieloletni kontrakt. Tego samego należy życzyć Dawidowi - dodał Kaczmarek.

- On nie spełnił się jako piłkarz, to może zrobi to jako trener? Na początku wygrał dwa mecze i jest w stanie zwyciężyć w Łęcznej, bo z tej trójki to najsłabszy przeciwnik. Udało mu się uzdrowić atmosferę. Było widać, że piłkarze nie chcieli grać dla von Heesena. To jest efekt nowej miotły. W Lechii drzemie ogromny potencjał. Skoro trener Nawałka stawia podczas meczów międzypaństwowych na Wawrzyniaka i Milę, a w Lechii są oni rezerwowymi, to nie widzę tu spójności. Jeśli to Nawałka wygrywa, a von Heesen przegrywa, to kto ma rację? Banaczek nie zrobił cudów, ale to co do niego należało. Uzdrowił duszę drużyny - stwierdził były trener Lechii.

Czy wobec tego Banaczek może sobie poradzić w dłuższej perspektywie? - Trzeba popatrzeć na jego poprzedników, Untona i Brzęczka. On musi czuć się gotowy. Przed Lechią okres przygotowawczy, a nawet w porównaniu do Brzęczka nie ma on takiego doświadczenia. Bardzo rzadko dobry piłkarz zostaje dobrym trenerem, co pokazują przypadki Bońka, czy Matthausa. Dawid Banaczek przyszedł do pierwszej drużyny po tym, jak prowadził piętnastolatków. Potrzebny był tłumacz dla von Heesena, bo logika pokazywała że dyżurnym asystentem był Maciej Kalkowski, który przez lata był asystentem, jednak nie mówi po niemiecku. Banaczek to pomysł Jarosława Bieniuka - ocenił Kaczmarek.

- Po ubiegłym sezonie Lechia była piąta i trzeba było iść za ciosem, wykorzystując wysoki potencjał drużyny. Adam Mandziara poinformował kibiców, że Lechia na stałe wpisze się do trójki Ekstraklasy i też tak to widziałem. Odeszli jednak Colak i Friesenbichler, a także ludzie odpowiedzialni za przygotowanie fizyczne. Brzęczek nie miał w tej kwestii doświadczenia, do tego dostał propozycję okresu przygotowawczego z uwzględnieniem sześciu spotkań z drużynami z najwyższej półki. Nie było balansu pomiędzy trenowaniem, a meczami. Doświadczony trener by sobie z tym nawet nie poradził, a co dopiero młody szkoleniowiec, który nie miał możliwości zaznajomienia się z tematem fizjologii. Zespół był rozregulowany, mecze nie wychodziły i narastała frustracja. Przyszedł von Heesen po trzech latach poza pracą trenera. Stracił on w tym czasie umiejętność gospodarowania zasobami ludzkimi. Krytyka musi być konstruktywna, a miały miejsce banialuki, które nie miały związku z rzeczywistością. Do tego ciągle słuchaliśmy, że treningi były ciężkie. To tak nie działa, trening musi być dobry, a nie ciężki. Nóż się w kieszeni otwierał, jak słyszałem że taki Czerczesow na pierwszym treningu nakazał 30 okrążeń dookoła boiska. To nie jest lekkoatletyka, a piłka nożna. Kolarz trenuje na rowerze, pływak w basenie, a piłkarz na boisku. Zobaczymy jak będzie w Lechii. Niezbadane są wyroki boskie i decyzje ludzi zarządzających piłką - zakończył Kaczmarek.

Czy zgadzasz się z analizą Bogusława Kaczmarka?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×