"Nigdy nie podam mu ręki" - Wisłę Kraków mają ratować bohaterowie skandalu sprzed 30 lat

- Nigdy już nie podam mu ręki - mówił o wiceprezesie Wisły Kraków, Zdzisławie Kapce nowy trener Białej Gwiazdy, Tadeusz Pawłowski. Dziś wspólnymi siłami mają uchronić 13-krotnych mistrzów Polski przed spadkiem z Ekstraklasy.

Maciej Kmita
Maciej Kmita

Tadeusz Pawłowski to żywa legenda Śląska Wrocław. Nowy trener Wisły Kraków jest najskuteczniejszym zawodnikiem WKS-u w historii jego występów w Ekstraklasie (68) i równocześnie jego najlepszym strzelcem w rozgrywkach UEFA (12). Był jednak czas, w którym 62-latek był we Wrocławiu persona non grata, a w prowadzące do tego wydarzenia uwikłana była Biała Gwiazda i jej obecny wiceprezes, Zdzisław Kapka, który od lat jest zaufanym człowiekiem Bogusława Cupiała. Dziś wspólnymi siłami mają ratować krakowian przed spadkiem z Ekstraklasy, a trzy dekady temu z serdecznych kolegów stali się śmiertelnymi wrogami.

"Piłkarski Poker" to nie fikcja

Przed ostatnią kolejką sezonu 1981/1982 Śląsk Wrocław był liderem Ekstraklasy z jednym punktem przewagi nad drugim w tabeli Widzewem Łódź. WKS mógł zostać mistrzem już po 29. serii spotkań, ale w wyjazdowym meczu ze Stalą Mielec (1:3) Pawłowski nie wykorzystał rzutu karnego. O tytule miała zadecydować ostatnia kolejka, w której Śląsk podejmował we Wrocławiu Wisłę Kraków, a Widzew Łódź mierzył się w Chorzowie z Ruchem.

Biała Gwiazda była już pewna ligowego bytu, ale piłkarze Śląska chcieli mieć pewność, że sięgną po zwycięstwo. Władze klubu nie zamierzały jednak przeznaczać pieniędzy na łapówkę dla wiślaków, więc w zbiórkę pieniędzy zaangażowali się sami zawodnicy Śląska.

"Na zgrupowanie do Sycowa nie pojechało czterech najbardziej doświadczonych piłkarzy Śląska - Tadeusz Pawłowski, Ryszard Sobiesiak, Janusz Sybis i według różnych źródeł, Mieczysław Kopycki lub Henryk Kowalczyk. Działacze nie dali pieniędzy na kupno meczu, ponieważ uznali, że Śląsk stać na to, by zdobyć tytuł bez wspomagania. Zawodnicy szukali więc pieniędzy na własną rękę. Pomógł właściciel zakładu hydraulicznego z Dzierżoniowa, prywatnie znajomy obrońcy Śląska Pawła Króla. Pożyczył piłkarzom z Wrocławia 400 tysięcy złotych, które ci przekazali zawodnikom Wisły" - czytamy w "Wielkim Widzewie" autorstwa Marka Wawrzynowskiego.

Sytuacja zaczęła wymykać się Śląskowi spod kontroli, ponieważ ze swoją propozycją do wiślaków udali się łodzianie. Wrocławianom tytuł dawało tylko zwycięstwo, a remis przy zwycięstwie Widzewa sprawiłby, że mistrzostwo trafi do Łodzi.

"Widzewowi zależy jeszcze bardziej, byśmy zagrali najlepszy mecz w życiu. Dodatkowo dysponuje mocnymi argumentami: dolarami za sprzedaż Zbigniewa Bońka do Juventusu" - to już relacja Andrzeja Iwana ze "Spalonego". Położenie Iwana było o tyle ciekawe, że po zakończeniu sezonu miał zamienić Wisłę właśnie na Widzew, więc chciał grać we Wrocławiu o zwycięstwo.

Paczkę z 400 tys. zł uzbieranymi przez piłkarzy Śląska miał odebrać w jednym z mieszkań przy placu Grunwaldzkim we Wrocławiu właśnie Kapka, który znał się z Pawłowskim od ponad dekady, ale w ostatniej chwili, mając w zanadrzu atrakcyjniejszą kontrpropozycję od Widzewa, wiślacy mieli podnieść stawkę. We Wrocławiu niemal do rozpoczęcia meczu trwała zbiórka dodatkowych środków i ostatecznie tuż przed spotkaniem całą sumę od dziewczyny jednego z piłkarzy gospodarzy odebrała narzeczona zawodnika Wisły, a do przekazania kilkuset tysięcy złotych doszło... w toalecie na stadionie Śląska. To, co sześć lat później przedstawił Janusz Zaorski w "Piłkarskim Pokerze", nie było tylko filmową fikcją.

Platini i Blatter poza nawiasem światowej piłki
Tadeusz Pawłowski uratuje Wisłę Kraków przed spadkiem do I ligi?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×