Dewaluacja Zahorskiego

Jeszcze niedawno Tomasz Zahorski był warty 2 mln euro. I takie oferty się pojawiały. Dziś po nich zostały tylko wspomnienia, podobnie jak po formie reprezentanta Polski - pisze Przegląd Sportowy.

Marcin Foltyn
Marcin Foltyn

Choć Tomasz Zahorski wciąż jest powoływany do reprezentacji i ma pewne miejsce w klubowej jedenastce, to jednak gdzieś po drodze napastnik Górnika zgubił formę. Nie tak był wyceniany nawet na dwa miliony euro, a teraz nikt się już nim nie interesuje.

- Miałem swoje pięć minut, kluby o mnie pytały. Oferty jakie przychodziły do Zabrza oscylowały między półtora mln, a dwoma mln euro. Przed Euro 2008 miałem obiecana nawet premię od wiceprezesa Górnika Michaela Muellera, jeśli tylko strzelę bramkę Jensowi Lehmannowi. Po mistrzostwach jednak wszystko się popsuło. Nie było czasu na odpoczynek, zespół słabo zaczął sezon. Za porażki winiono mnie, wyolbrzymiano każdy, nawet najmniejszy, błąd. Tylko ja wiedziałem, że ten dołek nie jest tak głęboki jak media piszą - opowiada Zahorski na łamach Przeglądu Sportowego. - Ale wiem, że życie jest brutalne i wkrótce mogę usiąść na ławce w Górniku. Na razie pozostaje mi się cieszyć tym, że jestem powoływany do kadry B. To znaczy, że Leo Beenhakker jeszcze mnie nie skreślił, że wciąż liczy na odbudowanie formy - dodaje napastnik Górnika.

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×