Drugie Węgry w Polsce. Na boisku

- Zrobimy w Polsce drugie Węgry! - krzyczą zapatrzeni w Madziarów polscy politycy z pewnej opcji. - A my chcemy do Polski – zdają się krzyczeć węgierscy piłkarze. To tutaj jest dla nich raj i odskocznia do lepszego świata. Na przykład na Euro 2016.

Jacek Stańczyk
Jacek Stańczyk
PAP/Bartłomiej Zborowski / PAP/Bartłomiej Zborowski

Nemanja Nikolić, Serb, choć reprezentant Węgier w wywiadzie dla WP SportoweFakty mówił: - Nie chciałem wyjeżdżać. Szanowano mnie. Moje dzieci urodziły się w Szekesfehervarze, żyły tam, miały przyjaciół. Wszystkie aspekty musisz brać pod uwagę. Dlatego myślałem, żeby zostać. Ale też chciałem dobrego kontraktu, bo myślałem o przyszłości rodziny. Mój klub (Videoton Szekesfehervar – dop. WP) się nie zgodził.

Zgodził się polski klub Legia Warszawa. Dzisiaj król strzelców węgierskiej ligi pewnie założy koronę również w Polsce. I pewnie pojedzie na mistrzostwa Europy.

Oprócz niego, najlepszego strzelca ligi, na polskich boiskach grają też tamtejszy król asyst, czołowi obrońcy i skrzydłowy. Dobrzy piłkarze, członkowie reprezentacji, która wywalczyła awans do Euro 2016. Nasze kluby głęboko penetrują tamtejszy rynek, tylko zimą pojawiło się dwóch kolejnych zawodników znad Dunaju. Polski piłkarski rozbiór Węgier trwa.

Panowie Piłkarze

Pierwszy mecz sezonu 2012/13. W Poznaniu Lech Poznań gra z Ruchem Chorzów. Na boisku Gergo Lovrencsics, nowy nabytek poznańskiego klubu. Do tej pory grajek anonim. Po meczu - Pan Piłkarz, węgierski Ricardo Quaresma. Strzelił pięknego gola zewnętrznym podbiciem jak słynny, szalony Portugalczyk. Do tego dwa razy asystował. Poznań się radował. Lovrencsics był jednym z pierwszych przedstawicieli węgierskiej piłki, którzy nad Wisłą zaczęli robić konkretne kariery.

Dziesięć lat temu w Dyskobolii Grodzisk grał Tibor Szabo. W latach 2008-10 Łódzki Klub Sportowy miał w składzie Gabora Vayera, a w 2008 w pasiastej koszulce Cracovii biegał Arpad Majoros. To nie byli ważni, czołowi piłkarze. Naprawdę dobrzy zawodnicy z ligi węgierskiej zaczęli do nas przyjeżdżać pięć lat temu. I paradoksalnie, pierwszym był... Łotysz, a drugim Nigeryjczyk. Artjoms Rudnevs trafił do Lecha w sierpniu 2010 roku, wyjeżdżał do Bundesligi jako król strzelców. David Abwo, przebojowy skrzydłowy zimą 2010 znalazł się w Lubinie.

- Polska piłka długo omijała węgierskie kluby. Zobaczono jednak, że tutaj też są dobrzy piłkarze. Początkowo, wydaje mi się również, że Polacy obawiali się bariery językowej. I też przekonano się, że Węgier może nauczyć się polskiego. Tak jak w przypadku Gergo Lovrencsicsa - mówi WP SportoweFakty Węgier Mihaly Nagy. To agent skrzydłowego Lecha Poznań.

Właśnie Lovrencsics był kolejnym zawodnikiem, który z Węgier przywędrował do Polski. To był rok 2012. Teraz ma kolegę w drużynie w postaci obrońcy Tamasa Kadara, a do niedawna był tam jeszcze skrzydłowy David Holman. W Wiśle Kraków jest stoper Richard Guzmics, w Legii Warszawa gole strzela Nemanja Nikolić. Kontrakt z Pogonią Szczecin podpisał kilkanaście dni temu Adam Gyurcso, a nowym nabytkiem Śląska Wrocław został pomocnik Andras Gosztonyi.

Raj nad Wisłą

Dobra gra Abwo, Rudnevsa, Lovrenscisa zrobiła swoje. Polscy skauci zaczęli jeździć na Węgry i kusić wyróżniających się graczy. Nasze kluby mają w rękach mocne argumenty. Mihaly Nagy: - Tu nawet nie do końca chodzi o pieniądze, aż tak dużej różnicy nie ma, bo na Węgrzech też są kluby, które dobrze płacą. Na dodatek poprawia się infrastruktura, powstają nowe stadiony. Takie mają Ferencvaros czy Debreczyn. Jednak po prostu, polska liga jest od naszej silniejsza, wasze kluby mają większe szanse na grę w europejskich pucharach - mówi, choć paradoksalnie to Debreczyn pięć lat temu grał w Lidze Mistrzów.

I dodaje: - To na mecze ekstraklasy przyjeżdżają skauci największych europejskich klubów. My widzimy, że z Polski łatwiej wyjechać dalej na zachód. Tak, nasza liga idzie w górę, ale ciągle jesteśmy w tyle.

Polska - Norwegia. Erlend Mamelund: Mam nadzieję, że historia się nie powtórzy
Źródło: TVP S.A.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×