Futbolowe podróże kształcą. Piłkarski pieprz i wanilia

 Redakcja
Redakcja
AEL to również wspomnienia sportowe. Gikiewicz został bohaterem meczu w eliminacjach LM przeciwko Zenitowi. - Strzeliłem zwycięskiego gola, ale trener bardzo chwalił mnie za całą grę w tamtym meczu. To było dla mnie coś wielkiego, szczególnie po okresie spędzonym w Kazachstanie, gdzie nie udało mi się zdobyć żadnej bramki - opowiada napastnik, któremu z tamtej rywalizacji pozostały cenne pamiątki: - W przerwie wymieniłem się koszulkami z Hulkiem. Tymczasem już po spotkaniu, gdy świętowaliśmy w szatni, dowiedziałem się, że czeka na mnie ktoś i chce się zamienić koszulkami. Okazało się, że był to Anatolij Tymoszczuk, który porozmawiał ze mną po polsku.

W rewanżu AEL uległ jednak aż 0:3, a następnie w kwalifikacjach Ligi Europy trafił na Tottenham. - Spotkanie na White Hart Lane to była okazja do zobaczenia, jak wygląda piłka na najwyższym poziomie. Wyszliśmy na rozgrzewkę, a wody było prawie po kostki, tak bardzo zmoczona była murawa. Po meczu porozmawialiśmy z Paulinho o ŁKS. Akurat ja trafiłem do Łodzi niedługo po jego odejściu.

Lewski i rozdmuchana afera

Kolejną pozycją w CV olsztynianina została uznana marka. 26-krotni mistrzowie Bułgarii, były uczestnik Champions League, Lewski Sofia. Zaczęło się dobrze, bo już w debiucie Gikiewicz trafił do siatki, a drużyna wygrała aż 8:0. - Jakby mecz na konsoli. Sam nie wiem, czy rywale byli aż tak słabi, czy może obstawili wynik - uśmiecha się Gikiewicz, później już jednak nie było tak wesoło: - Podpisałem półtoraroczny kontrakt i zakładałem, że go wypełnię, a może nawet przedłużę. Ale nie wiedziałem, że zostały trzy mecze do wyłonienia grupy mistrzowskiej. Nie udało się do niej awansować, dla Lewskiego gra w drugiej grupie to tragedia. A kibice są zdolni do wszystkiego, to prawdziwa mafia. Nie zdobyliśmy też niestety Pucharu Bułgarii. Po tym wszystko się popsuło. Odeszło ponad dziesięciu zawodników mających wysokie kontrakty.

W Sofii Polak stał się niechlubnym bohaterem pewnej historii, choć sam uważa, że nic wielkiego się nie stało: - Prasa rozdmuchała aferę związaną z moim rzekomym konfliktem z trenerem. Wyznaczył mnie przed meczem do wykonywania karnego. Akurat był faul na mnie, a wcześniej strzeliłem już gola. Wziąłem już piłkę, a trener krzyczał, żebym zostawił komu innemu. Odpowiedziałem po serbsko-chorwacku, ale nie patrząc w jego stronę i oddałem piłkę. Media zrobiły z tego wielką historię. Na boisku wiadomo, że są emocje, a tymczasem postanowiono mnie odsunąć od zespołu.

Gikiewicz musiał trenować indywidualnie pod okiem trenera przygotowania fizycznego reprezentacji Bułgarii. Pobyt w Sofii, o której sam mówi, że jest szarym miastem, wspomina jednak nadspodziewanie dobrze: - Miałem tam chyba jedno z lepszych mieszkań w życiu. Mieliśmy tam z Anją sto metrów kwadratowych na luksusowym osiedlu Maxi. Sąsiadem był prawnik, z którym do dziś współpracuję.
Al-Wahda i osobisty kierowca

Po przygodach w Bułgarii, przyszedł czas na petrodolary. Za transferem stała niemiecka agencja menedżerska, należąca do brata znanej reporterki telewizyjnej Samiry Samii. - Prawie nikt nie wie, że miałem ofertę z Libanu. Poleciałem tam, spędziłem trzy dni, ale nie spodobało mi się. Wróciłem więc do Wrocławia i nawet nie miałem ze sobą zimowych ubrań. Nagle dostałem telefon: pakuj się, jutro lecisz do Abu Zabi, tam będzie czekał szofer i zawiezie cię do Dubaju na spotkanie z szejkiem. Zrobili mi kosztowne badania, wydawało mi się, że trafiłem do bajki... ale wcale tak nie było. Niektórzy mówią, że w Polsce nie płacą, a tam jest kolorowo. No to musi przyjechać do Arabii Saudyjskiej i samemu się przekonać - kazuje saudyjskie kulisy. - Bukra, czyli jutro i inszallah, czyli jeśli Allah będzie chciał. Te dwa słowa ciągle słyszałem od ludzi z klubu. Przez cały pobyt nie doczekałem się trzypokojowego mieszkania, z normalną kuchnią, które miałem zapewnione w kontrakcie, tylko musiałem mieszkać w hotelu. Anja dotąd wszędzie ze mną jeździła i mi gotowała, w Arabii Saudyjskiej nie było takiej możliwości.

Mekka, tam siedzibę ma Al-Wahda, to najświętsze miasto islamu. Wokół miejsca, gdzie według muzułmanów urodził się Mahomet, wzniesiono meczet Al-Haram - przez 24 godziny na dobę znajduje się tam 300 tysięcy pielgrzymów. Wstępu do centrum Mekki nie mają jednak niewierni. - Mieszkałem w Dżuddzie, z hotelu na stadion było dokładnie 82 kilometry. Przy wjeździe do Mekki stoją patrole z karabinami, musiałem pokazać paszport i mogłem dojechać do klubu, ale już do centrum nie miałem wstępu. Główny meczet jest widoczny z każdego miejsca. Co ciekawe, kiedy przed meczami drużyna miała zgrupowania w luksusowym hotelu, ja nie mogłem tam jechać. Razem z Urugwajczykiem Adolfo Limą zostawaliśmy w małym pokoju w klubie.

W Arabii Saudyjskiej na Gikiewicza czekały nie tylko różnice kulturowe, ale też upały, które wyznaczały rytm dnia. - Są dwie godziny (do przodu - przyp. red.) różnicy czasu. Jadłem o 10 śniadanie, potem na obiad, a trening był o 18. Kierowca musiał być po mnie o 15.40, a o 22 wracałem do domu. Z racji upałów najwięcej czasu spędzałem w hotelu.

Jako piłkarz Al-Wahdy Polak przeżył powódź oraz najdziwniejsze w życiu święta Bożego Narodzenia. - 24 grudnia, razem z kolegą Urugwajczykiem, spaliśmy w pokoiku w klubie, bo 25 grudnia graliśmy z Ittihad. Po meczu ludzie z innego hotelu zaprosili mnie do siebie i spędziliśmy czas przy potrawach rybnych. Ale miejscowe prawo jest restrykcyjne i zabrania obnoszenia się z tym, że obchodzisz święta. W sylwestra byliśmy z Anją w restauracji, więc stuknęliśmy się tylko kieliszkami z wodą niegazowaną i nawet nie mogłem jej złapać za rękę. Specjalna policja rodzinna pilnuje tego, by na przykład nie przebywać z kobietą, która nie jest twoją żoną w jednym pomieszczeniu.

Pod koniec stycznia Gikiewicz rozwiązał z winy klubu kontrakt z Al-Wahdą. Co będzie kolejnym przystankiem na jego futbolowym szlaku? Znając Łukasza za jakiś czas będzie można dopisać kolejne odcinki cyklu: Piłkarski pieprz i wanilia.

Leszek Bartnicki

Czytaj więcej w "PN":

Awans reprezentacji Polski w rankingu FIFA --->
Kolejna gwiazda wyląduje w Chinach --->
Arka chce wypożyczyć piłkarza Legii ---> 

Zobacz wideo: Radoslav Latal: Zrobimy wszystko, by utrzymać pozycję lidera
Źródło: TVP S.A.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×