Bartosz Kapustka: Szok po telefonie od Nawałki. Uczył się od Ronaldinho

19 lat, 43 mecze w ekstraklasie, 3 mecze w reprezentacji Polski i 2 gole. Wyceniany już na około 5 mln euro. To Bartosz Kapustka, nowa nadzieja polskiego futbolu, tak pisze o nim zagraniczna prasa. Za nim rok pełen wrażeń.

 Redakcja
Redakcja
Paweł Andrachiewicz/Pressfocus/Newspixpl Newspix / Paweł Andrachiewicz/Pressfocus/Newspix.pl

"Piłka Nożna": Nowy rok zainaugurowałeś udanie - golem 1 stycznia podczas tradycyjnego noworocznego treningu Pasów. Znasz tradycję dotyczącą pierwszego strzelca?

Bartosz Kapustka: Coś mi się obiło o uszy. Chodzi o to, że ten kto zdobędzie pierwszą bramkę dla Cracovii, w tym samym roku opuszcza klub.

Tak się przynajmniej ostatnio układało.

- Co mogę powiedzieć? Chyba tylko, iż jest dość prawdopodobne, że tradycja zostanie podtrzymana.

Ale dałeś słowo, że nie odejdziesz zimą i zdaje się, że zamierzasz go dotrzymać?

- Oczywiście. To akurat mogę potwierdzić. Chcę z Cracovią wiosną trochę namieszać w lidze, mamy coś razem do zrobienia. Natomiast latem być może odejdę, jeśli oczywiście klub dostanie satysfakcjonującą ofertę, która również mi będzie pasowała. Podchodzę jednak do tematu spokojnie, nie podniecam się. Na pewno był to dla mnie przełomowy rok, ale też dopiero pierwszy tak naprawdę, w którym wybiłem się może ciut ponad przeciętną.

Czyli żadna z ofert transferowych nie podziałała mocno na twoją wyobraźnię?

- A tak dużo ich było? OK., te o których czytałem w gazetach mogły faktycznie przyprawić o szybsze bicie serca, lecz tak naprawdę jedyna konkretna, która wpłynęła do Krakowa pochodziła ze Stambułu. Szanuję Galatasaray, to wielki klub, ale ja od początku byłem nastawiony sceptycznie. Nie wiem, czy Turcja to byłby teraz optymalny kierunek dla mojego rozwoju. Cracovia również nie naciskała na transfer, mimo że Turcy zaproponowali godziwe pieniądze.

Boisz się, że pochopną decyzją możesz zaszkodzić sobie w perspektywie gry w reprezentacji Polski i ewentualnego wyjazdu na mistrzostwa Europy?

- Jasne, że tak. Gdzieś z tyłu głowy siedzi niepokój, że można coś zepsuć. Zresztą pod tym kątem rozmawiałem także z selekcjonerem Adamem Nawałką. Radziłem się co zrobić i obaj doszliśmy do tego samego wniosku - lepiej jeszcze kilka miesięcy poczekać z wyjazdem.

A gdyby nagle drugi raz, bo kiedyś już kontakt był, zadzwoniła Legia? Podjąłbyś temat czy jesteś już ukierunkowany wyłącznie na podbój Europy?

- Znając stanowisko i oczekiwania Cracovii, na obecnym etapie Legii chyba już nie byłoby stać na Bartosza Kapustkę. I proszę źle nie odebrać moich słów. Jestem skromnym człowiekiem, ale realnie patrzę na rozwój sytuacji. Polskim klubom trudno rywalizować nawet z tureckimi, a skoro, ponoć kilkumilionowa i liczona w euro, oferta Galatasaray nie wywołała trzęsienia ziemi w Cracovii, to Legii byłoby bardzo trudno podbić stawkę.

To może już zamknijmy na przynajmniej pół roku temat transferowy pytaniem o te wymarzone kierunki i kluby...

- Bardzo lubię ligę angielską i niemiecką. Podoba mi się ich poziom, opakowanie, sposób pokazywania. Natomiast od dziecka trzymałem kciuki za Manchester United, zatem jeśli mówimy wyłącznie w kategoriach marzeń, niech to będą Czerwone Diabły.

W takim razie musiałbyś posadzić na ławce Anthony’ego Martiala.

- Czy aby nie za daleko wybiegamy w tych przypuszczeniach? Spokojnie, to tylko marzenia chłopaka, który w gruncie rzeczy jeszcze niewiele osiągnął. Na ten moment nie jestem gotowy, by myśleć o grze w topowych drużynach.

 Masz jeszcze idoli?

- Chyba już na to jestem...za stary, ale jako mały smyk uwielbiałem Ronaldinho. Całymi dniami odbijaliśmy z kolegami piłkę, a ja próbowałem naśladować triki gwiazdy Barcelony. Zresztą czasami do tej pory zdarza mi się puścić płytę z występami Brazylijczyka i wciąż jestem pod wrażeniem.

Jeden z naszych dziennikarzy uzasadniając twoją nominację w kategorii Odkrycia Roku widzi cię w przyszłości jako kogoś na podobieństwo Edena Hazarda. Skrzydło to twój żywioł?

- Niekoniecznie. Jestem zawodnikiem uniwersalnym, a dziś cała piłka zmierza w tym kierunku, więc chyba nadążam za trendami. Najlepiej czuję się jednak jako dziesiątka, grając za napastnikami, ale radzę sobie również na skrzydle, czyli tam, gdzie najczęściej ustawiał mnie jesienią Jacek Zieliński.

Właściciel Cracovii Janusz Filipiak twierdzi, że mistrzostwo byłoby oczywiście miłe, ale skupić się powinniście na walce o podium. Paraliżuje was takie stanowisko czy ułatwia robotę?

- W klubie czujemy wszyscy, że to dla Cracovii może być sezon przełomowy... Ale najpierw mecz z Górnikiem Zabrze, później z Termalicą, potem Zagłębie, to mają być kolejne kroki, które mają nas doprowadzić do sukcesu.

No to jeszcze jeden cytat z profesora Filipiaka: "Nie ma możliwości, by Kapustka nie pojechał na Euro. Jego technika jest zdumiewająca."

- Fajne. Mam nadzieję, że faktycznie uda mi się pojechać z drużyną do Francji. Oby tylko zdrowie dopisywało, to...

 - ...to jeszcze poprawisz reprezentacyjny bilans, który i tak jest nie byle jaki, skoro w trzech meczach zdobyłeś dwie bramki.

- Dobrze brzmi. Chłopaki śmieją się ze mnie, że statystyki mnie bronią.

Jeśli jednak życie nie okaże się wcale przewrotne, jak zamierzasz pogodzić zgrupowanie reprezentacji Polski przed Euro 2016 i maturę?

- Niewątpliwie jest to pewien problem. Wciąż mam nadzieję, że jeśli rzeczywiście selekcjoner mnie powoła, jakoś uda mi się obie te sprawy spiąć. Ale nie wykluczam, niestety, również scenariusza, że do matury podejdę z rocznym poślizgiem.


WP SportoweFakty są na Snapchacie! Nazwa: sportowefakt

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×