Leo Beenhakker: na Euro będę kibicował Polsce

Leo Beenhakker, były trener reprezentacji Polski, w mocnych słowach o Arkadiuszu Miliku i ciepłych o Michale Pazdanie. Beenhakker we Francji chce kibicować Polsce, odwiedzić drużynę i swojego byłego asystenta Adama Nawałkę.

Michał Kołodziejczyk
Michał Kołodziejczyk

WP SportoweFakty: Wraca Liga Mistrzów. Barcelonę stać na to, by być pierwszym zespołem, który wygra ją dwa razy z rzędu?

- Jest w stanie to zrobić. W tej chwili Barcelona gra najlepszy futbol w Europie i jeśli nie będzie jakichś kryzysów, nagłych załamań formy i każdy piłkarz będzie miał swój dzień, mogą znowu triumfować. To rodzaj futbolu z innej galaktyki, jednak trzeba pamiętać, że Katalończycy nie grają wszystkich meczów na tym samym, równym poziomie. A kiedy akurat nie będą w gazie, jak trafią na silnego rywala, na przykład Bayern Monachium - mogą pojawić się problemy. Tak, Barcelona i Bayern to obecnie najsilniejsze zespoły w Europie.

Odchodzi Pep Guardiola. To może mieć wpływ na postawę piłkarzy z Monachium?

- Nie sądzę. Są tak profesjonalni, że nie mogą sobie na takie rzeczy pozwolić. Sposób, w jaki Pep pracuje w Monachium, pozwolił mu wyrobić olbrzymie zaufanie w zespole. Ma tam świetne relacje i z pewnością tak będzie do końca. Jego odejście może zadziałać inaczej - może zmotywować piłkarzy, by jakoś ładnie Guardiolę pożegnać, dać mu coś ekstra na koniec współpracy. Bayern chce zdobyć najpierw mistrzostwo Niemiec, to bardzo prestiżowa sprawa, a później poszukać inspiracji na Ligę Mistrzów. Pep będzie trzymał wszystko w garści do końca sezonu.

Myśli pan czasem, że za wcześnie się urodził?

- Dlaczego?

No, Guardiola ładnie zarobi w tym Manchesterze.

- To jest szaleństwo, to nie jest realne, to jest głupie. Nie wiem, co musisz zrobić, żeby usprawiedliwić takie zarobki. Nie żałuję, że urodziłem się wcześniej, wielka kasa nigdy nie była moją główną motywacją. Miałem dobre pieniądze i jestem zadowolony ze swojej kariery.

W City inwestują setki milionów od lat, a jakoś nie mogą zdominować ligi, a w Lidze Mistrzów nie osiągnęli niczego. Czyli nie można jednak wszystkiego w futbolu kupić?

- I całe szczęście. Nie możesz kupić też szczęścia. Jest coś takiego jak kultura gry, której musisz się nauczyć. Nie kupisz mistrzostwa, nie kupisz klasy, nie kupisz pasji ludzi. To, co się teraz dzieje w Chinach, jest nieprawdopodobne. I nie idą tam wcale piłkarze, którzy kończą karierę, ale także 25, 26-latkowie.

Skoro rozmawiamy o Bayernie to muszę spytać o Roberta Lewandowskiego. Jaki ma zrobić kolejny krok?

- Nie mam pojęcia. Jest w piątce najlepszych napastników na świecie. To piłkarz, który będzie odnosił sukcesy w każdej drużynie, do której trafi. A przecież nie musi niczego zmieniać, bo gra w Bayernie, kosmicznym zespole, w świetnej Bundeslidze. Chce go Real Madryt? I ja rozumiem Real. Chcą go Anglicy? Ich też rozumiem. Jego nikt nie zatrzyma, ten facet strzela gole, kiedy chce. A chce w każdej kolejce. Mam tylko jedną prośbę do Roberta. Jedną. Proszę, Robert, nie idź do Chin.

Pan w ogóle czuje jeszcze jakąś satysfakcję z tego, że jako pierwszy powołał go do reprezentacji Polski? Że z nim pracował?

- Jestem z niego dumny jak cholera. Facet dostał kredyt i spłacił go, zanim zaczęliśmy naliczać odsetki. Rozpoznaliśmy jego talent, to sukces mojej ekipy, on był wtedy młodziutki. Przecież niektórzy krytykowali mnie za powołanie 19-latka do kadry, ale widziałem go dwa, trzy razy w Lechu Poznań i widziałem to coś, co nazywa się talent. Był bardzo młody, ale miał olbrzymie możliwości. Nie wiedziałem, co chłopak ma w głowie, jak silny jest psychicznie, czy jest w stanie udźwignąć tę odpowiedzialność. Takie kariery rodzą się w głowach tak samo jak na treningach. Robert jest pieprzonym profesjonalistą, ale przyznaję - wtedy tego nie wiedziałem, mogłem tylko podejrzewać.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×