Król Pucharu Turcji walczy o wyjazd na Euro

Osiem meczów, sześć goli i dwie asysty - tak w Pucharze Turcji gra Patryk Tuszyński. Napastnik wysoką formą w tych rozgrywkach wywalczył miejsce w składzie Rizesporu.

Mateusz Skwierawski
Mateusz Skwierawski

Po transferze z Jagiellonii nie było kolorowo. Tuszyński szybko doznał kontuzji. Przez uraz uda nie grał przez miesiąc.

- A przez drugi miesiąc siedziałem na ławce. Byłem rozczarowany, nie tak to miało wyglądać, ale podczas swojej przygody z piłką miałem już wiele niemiłych doświadczeń. Jestem w tych kwestiach zahartowany, więc zacisnąłem zęby i przetrwałem - mówi nam piłkarz.

Trener Hikmet Karaman wpuszczał Tuszyńskiego stopniowo na boisko. Nasz piłkarz zadebiutował w tureckiej ekstraklasie dopiero pod koniec października. Szalał natomiast w pucharze kraju. Większość meczów zaczynał od pierwszej minuty. Tylko w dwóch z ośmiu spotkań nie miał asysty ani gola.

- Puchar otworzył mi drzwi do pierwszego składu. Meczów jest tam wiele, a drużyny z niższych lig bardzo wysoko stawiają poprzeczkę. Jest o co walczyć. Zespoły dostają sporo pieniędzy za zwycięstwa od sponsora rozgrywek. Przed sezonem nikt w Rizesporze nie zakładał, że powalczymy o zdobycie pucharu - mówi.

Prezesi pytają o Polaków

Rizespor dotarł do ćwierćfinału. Pierwszy mecz z Basaksehirem wygrał 2:0. Rewanż 1 marca. W lidze klub Polaka zajmuje trzynaste miejsce.

- W pierwszej rundzie osiągnęliśmy najlepszy wynik w historii (8. miejsce - red). Mieliśmy dwanaście punktów przewagi nad strefą spadkową. Nowy rok zaczęliśmy jednak słabo. Pięć meczów i tylko jeden remis. Gramy o jak najszybsze utrzymanie, a Puchar Turcji jest szansą na coś ekstra - kontynuuje.

Tuszyński nie poznał się jeszcze na krewkich Turkach, którzy po porażkach swojej drużyny lubią na przykład obrzucać autokar cegłami.

- Na razie tylko gwizdali. Na szczęście w meczach u siebie gramy dobrze. Kibice i ludzie w klubie często pytają mnie o Mirosława Szymkowiaka i Adriana Mierzejewskiego. Na temat Polaków ma się tu bardzo dobre zdanie. Prezesi podpytywali mnie też o graczy z naszej ekstraklasy. Nazwisk nie powiem, ale chodziło o środkowego obrońcę i zawodnika na pozycję numer "10" - mówi.

Przyklejone buty

Bramkarzem Rizesporu jest Charles Itandje. Kameruńczyk siedem lat temu nie popisał się podczas ceremonii uczczenia pamięci ofiar Hillsborough. Itandje był wtedy bramkarzem Liverpoolu, a w czasie uroczystości rozpraszał i rozśmieszał kolegę. Klub zawiesił go na dwa tygodnie, Itandje nie rozegrał już żadnego meczu w pierwszej drużynie i rezerwach, a niedługo później opuścił Anglię.

- Kilka lat minęło od tego zdarzenia. Charles zrozumiał swoje błędy. Nadal lubi jednak żartować. Często przykleja chłopakom buty do podłogi, albo nakleja coś na ubrania. Oczywiście mi też. Ostatnio mu się odegrałem. Znalazłem w internecie jego zdjęcie, gdy grał w Lens. Cała szatnia miała ubaw, jak on wtedy wyglądał - opowiada.

W kontakcie z Zającem

Tuszyński wierzy w wyjazd na Euro do Francji. Piłkarz nie zadebiutował jeszcze w seniorskiej reprezentacji.

- Jestem w kontakcie z asystentem Bogdanem Zającem. Jak będę grał i strzelał gole, to mam szansę na wyjazd. Z perspektywy kilku miesięcy nie żałuję wyjazdu do Turcji. Liga jest znacznie silniejsza niż polska. W zespole mamy wielu reprezentantów, na moją pozycję jest czterech zawodników. Na pewno podnoszę swój poziom - kończy piłkarz.

Napastnik rozegrał dla Rizesporu 18 meczów we wszystkich rozgrywkach, strzelił 7 goli i miał 4 asysty.

Zobacz wideo: #dziejesiewsporcie: ostre wejście Teveza
Źródło: WP SportoweFakty
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×