Alan Uryga ma być jak piłkarz Premier League

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Trener Wisły Kraków, Tadeusz Pawłowski pracuje z Alanem Urygą nad jego pewnością siebie. W 24. kolejce Ekstraklasy wychowanka Białej Gwiazdy czeka ważny test - ma wraz z Maciejem Sadlokiem zastąpić żelazny duet Arkadiusz Głowacki-Richard Guzmics.

Alan Uryga rozegrał dla Wisły już 74 oficjalne spotkania, ale choć jako 18-latek wchodził do I zespołu jako środkowy obrońca, na stoperze zagrał łącznie raptem siedmiokrotnie - po raz ostatni w kwietniu 2014 roku. Teraz wraz z Maciejem Sadlokiem ma stworzyć parę, która w najbliższym meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała zastąpi żelazny duet Arkadiusz Głowacki-Richard Guzmics. Dla Wisły stawką spotkania będzie uniknięcie wylądowania w strefie spadkowej po raz pierwszy od sierpnia 1997 roku.

Trener Tadeusz Pawłowski wierzy w to, że Uryga sprawdzi się w starej-nowej roli. - Powiedziałem Alanowi, że mam do niego pełne zaufanie. To młody zawodnik, dla którego każdy mecz jest nauką. Chodzi tu o pewność siebie, o mowę ciała. Niech bierze przykład z ligi angielskiej, gdzie wszyscy wybiegają na boisko z głową do góry i z klatą do przodu. Tam nie ma strachu przed przeciwnikiem - to ich się mają bać przeciwnicy - mówi opiekun Białej Gwiazdy.

W poprzednim spotkaniu z Górnikiem Łęczna (1:1) współwinnym tego, że Wisła straciła prowadzenie, był właśnie Uryga. To on był odpowiedzialny za Krzysztofa Danielewicza, który wbiegł między stoperów z głębi pola i pokonał Michała Miśkiewicza.

- Nie winiłbym Alana całkowicie za tę bramkę z Górnikiem, bo najpierw były trzy, cztery błędy innych zawodników. To była konsekwencja szeregu błędów, ale on był załamany całą sytuacją. On bardzo dużo pracuje nad sobą. Jeśli przeżywa, to dobrze. Sportowa złość jest nam potrzebna. A my jesteśmy po to, żeby Alan się rozwijał i rok po roku stawał się coraz lepszym zawodnikiem - tłumaczy Pawłowski.

Zobacz wideo: #dziejesiewsporcie: kuriozalna sytuacja w młodzieżowej Lidze Mistrzów!

Źródło: WP SportoweFakty

Źródło artykułu:
Komentarze (0)