Żelazne nerwy Filipa Starzyńskiego

Filip Starzyński z przytupem wrócił do Ekstraklasy. Już w dwóch pierwszych wiosennych występach 25-latek zaprezentował się z dobrej strony, a w trzecim poprowadził Zagłębie Lubin do zwycięstwa z niepokonaną od dłuższego czasu Cracovią.

Maciej Kmita
Maciej Kmita
Newspix / Rafal Rusek / PressFocus

Filip Starzyński opuścił Ekstraklasę w lipcu minionego roku, zamieniając Ruch Chorzów na KSC Lokeren. Choć był czołowym ofensywnym pomocnikiem polskiej ligi i reprezentantem Polski, nie potrafił przebić się do "11" w przeciętnym belgijskim klubie i pod koniec stycznia wrócił do kraju, wiążąc się z Zagłębiem Lubin.

- Dobrze czuję się po powrocie do Polski. Najważniejsze, że mam okazję grać. W Belgii ostatnio nie grałem i nie grałbym, dlatego zdecydowałem się na powrót. Trener Lokeren szybko mi powiedział, że nie będzie mnie widział w składzie na drugą rundę i lepiej byłoby, żebym odszedł do klubu, w którym będę mógł grać. Bardzo szybko odezwało się Zagłębie i nawet nie rozmawiałem z innymi klubami - mówi Starzyński.

25-latek z miejsca wskoczył do pierwszego składu Zagłębia. W barwach beniaminka zadebiutował w spotkaniu z Ruchem (0:0) i zaprezentował się obiecująco, tydzień później zaliczył asystę w spotkaniu z Legią Warszawa (1:2), a teraz z Pasami (2:1) zdobył pierwszą bramkę dla lubinian i asystował przy zwycięskim golu Łukasza Janoszki.

- A mi się akurat wydaje, że ten mecz był najsłabszy w moim wykonaniu, ale cieszy zwycięstwo zespołu. W poprzednich spotkaniach graliśmy dobrze, ale brakowało wyniku, a z Cracovią wygraliśmy. Wiedzieliśmy, że Cracovia potrafi grać w piłkę, więc chcieliśmy ją zaatakować wysoko i nie dawać jej przestrzeni. Jak zostawialiśmy jej trochę miejsca, to się od razu rozpędzała - mówi Starzyński.

Reprezentant Polski pierwszą swoją bramkę dla Zagłębia zdobył z rzutu karnego. Wychowanek SALOS-u Szczecin ma żelazne nerwy i noga mu nie drży, gdy podchodzi do piłki ustawionej na "wapnie". W seniorskiej karierze wykonywał 16 rzutów karnych, a spudłował tylko raz.

- Ostatniego karnego Grześkowi Sandomierskiemu strzeliłem w drugi róg i miałem przeczucie, że może się rzucić właśnie tam, więc wybrałem inny kierunek - tłumaczy.

Na początku el. Euro 2016 Adam Nawałka powoływał Starzyńskiego do reprezentacji Polski, ale ten wypadł z orbity zainteresowań selekcjonera, gdy nie grał regularnie w Belgii. Chce wrócić do kadry, ale wie, że przed daleka droga.

- Każdy myśli o reprezentacji, ale musi spełnionych wiele czynników, żeby dostać powołanie, a ja na razie ich nie spełniam - przyznaje otwarcie.

Zobacz wideo: Zbigniew Boniek: wybór Infantino to fajna decyzja dla Polski
Źródło: TVP S.A.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×