Podbeskidzie Bielsko-Biała blisko grupy mistrzowskiej

Podbeskidzie Bielsko-Biała wygrało z Górnikiem Łęczna 2:0 i awansowało na dziewiątą pozycję w ligowej tabeli. Do grupy mistrzowskiej bielszczanie tracą tylko punkt.

Łukasz Witczyk
Łukasz Witczyk
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski

Wygrana z Górnikiem Łęczna była dla Podbeskidzia Bielsko-Biała trzecią z rzędu w rozgrywkach Ekstraklasy. Zespół, który rundę wiosenną rozpoczął od klęski 0:5 w Gdańsku zadziwia kibiców. Najpierw bielszczanie ograli Lecha Poznań (4:1), następnie na wyjeździe wygrali z Wisłą Kraków (2:1), a we wtorek pokonali Górnika Łęczna (2:0). Drużyna, która zimę spędziła na ostatnim miejscu w tabeli jest bardzo blisko pierwszej ósemki.

Jeszcze przed startem rundy prezes Podbeskidzia, Tomasz Mikołajko, zapowiadał, że celem bielskiego klubu jest awans do grupy mistrzowskiej. Strata nie była duża, bo Górale - mimo ostatniej pozycji w tabeli - mieli do odrobienia zaledwie 4 punkty. Pozwalało to realnie patrzeć na pierwszą ósemkę, lecz wówczas słowa prezesa niewiele osób traktowało poważnie.

Jednak na boisku Podbeskidzie pokazuje dobrą formę, a w piątek ma szansę wskoczyć do upragnionej pierwszej ósemki. 4 marca Górale zmierzą się u siebie z Koroną Kielce. W Bielsku-Białej spokojnie podchodzą do nadchodzącym spotkań i nie podpalają się perspektywą walki o czołową ósemkę. Tak było rok temu, kiedy to pod wodzą Leszka Ojrzyńskiego Górale w ostatniej kolejce fazy zasadniczej stracili, wydawałoby się pewny, awans do grupy mistrzowskiej.

- Naszym celem jest zbieranie i szanowanie każdego punktu, a jak będzie to wszystko wyglądało w kolejnych meczach, to czas pokaże. Oczywiście będziemy się starać wygrać wszystkie mecze, ale jak będzie, to przekonamy się na koniec sezonu. Może to być pierwsza ósemka, ale też może być walka o utrzymanie - tonował nastroje Robert Demjan, który doskonale pamięta zeszłoroczne wydarzenia, gdy Podbeskidzie do ostatniej kolejki biło się o utrzymanie i zapewniło je sobie dzięki trafieniu Bartłomieja Koniecznego w ostatniej minucie meczu z Górnikiem Łęczna.

Po zimowych wzmocnieniach w Podbeskidziu Bielsko-Biała trudno znaleźć słaby punkt. Jednym z liderów jest Adam Mójta, który mimo gry na lewej obronie jest motorem napędowym ofensywnych akcji Górali. - Adam Mójta jest ostatnio wyróżniającym się zawodnikiem i na pewno daje nam dużo zarówno w grze ofensywnej jak i defensywnej. Ważne, że strzelamy bramki i nie jest najważniejsze kto to robi, bo jesteśmy drużyną - ocenił Demjan.

Pewnie w bramce spisuje się Emilijus Zubas, nad grą obrony czuwają stoperzy Jozef Piacek, Paweł Baranowski oraz zbliżający się do 300. meczu w Ekstraklasie Marek Sokołowski. Z Górnikiem Łęczna świetnie zagrał Kohei Kato, a liderem środka pola jest Mateusz Możdżeń. Formę złapali grający na skrzydłach Jakub Kowalski i Damian Chmiel. Nie można zapomnieć również o dobrze rozumiejących się napastnikach: Robercie Demjanie i Mateuszu Szczepaniaku. Dobre wejścia z ławki notują Samuel Stefanik i Paweł Tarnowski. Rywalizacja o miejsce w składzie jest duża, co tylko cieszy trenera Roberta Podolińskiego.

Następnym rywalem Górali będzie Korona Kielce. Jedynym zmartwieniem Podbeskidzia przed tym pojedynkiem jest stan murawy. Po pojedynku z Górnikiem Łęczna wygląda ona fatalnie i niewiele wskazuje na to, by w starciu z Koroną było lepiej. - Najbliższy mecz gramy z Koroną i mamy nadzieję, że murawa będzie w lepszym stanie, bo niestety nie dało się grać piłką w tych warunkach. Myślę, że wszyscy będą się starać, by na Koronę boisko wyglądało dużo lepiej - przyznał Demjan. Małym pocieszeniem jest fakt, że po zakończeniu sezonu mają zostać przeprowadzone prace dotyczące wymiany murawy.

Zobacz wideo: Piłkarskie gwiazdy po polsku: Grzegorz Krychowiak 
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×