Lukas Haraslin zmorą obrońców Ekstraklasy. "Tak się składa, że rywale łapią na mnie czerwone kartki"
- Czasem lubi mi wejść na pozycję, bo był skrzydłowym. Oczywiście nie ma w tym niczego złego. Gramy razem i jest to bardzo dobry piłkarz.
Widać po panu duże umiejętności lingwistyczne. Ostatnio tłumaczył pan rozmowę z Milosem Krasiciem, po polsku zaczął pan udzielać wywiadów po kilku miesiącach. Skąd te umiejętności?
- Jak grałem we Włoszech, to w pokoju mieszkałem z Serbem i z Chorwatem. Dlatego aby ich rozumieć, przez rok nauczyłem się serbskiego, który jest bardzo podobny do słowackiego. Nie miałem też problemów z przyswojeniem polskiego. Włoski to natomiast mój drugi język. Łącznie potrafię się porozumieć w pięciu językach.
W drużynie najbliższego rywala Lechii - Górnika Zabrze gra pański rodak Roman Gergel. Czy macie ze sobą jakiś kontakt?
- Pamiętam jego występy w lidze słowackiej jeszcze podczas, gdy jeszcze tam nie grałem. Teraz piszemy ze sobą na Facebooku i jesteśmy kolegami.
Czy myśli pan już o pierwszej reprezentacji swojego kraju, czy skupia się pan na słowackiej młodzieżówce?
- Teraz skupiam się na reprezentacji U-21. Grają tam zawodnicy do rocznika 1995, a ja jestem rok młodszy. Kto wie, może za kilka lat będę grał w pierwszej kadrze swojego kraju?
Wciąż czekacie na zwycięstwo na wyjeździe. Co musicie zrobić, by się przełamać właśnie w Zabrzu?
- Przede wszystkim musimy grać tak, jak u siebie. Nie można na wyjazdach zostawiać inicjatywy gospodarzowi. Przed swoimi kibicami gramy agresywnie, do przodu i bez strachu. Górnik jest ostatni w tabeli, ale w ostatnim meczu zremisowaliśmy 1:1, a do tego zabrzanie nie strzelili karnego. Chcąc awansować do pierwszej ósemki interesuje nas jednak tylko zwycięstwo.
Kandydatów do ósemki jest wielu, więc nie możecie pozwolić już sobie na wpadki.
- Musimy zdobywać punkty na każdym stadionem. Przegraliśmy już zarówno w Kielcach, jak i w Lubinie. Dlatego właśnie liczę na to, że wywieziemy z Zabrza trzy punkty. Zostały nam cztery mecze i chcemy w nich punktować jak najlepiej.
Rozmawiał Michał Gałęzewski