Lewandowski tym razem pokona Hradecky'ego? Finowi grozi pogrom jak we Wrocławiu

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA / ANDREAS GEBERT /
PAP/EPA / ANDREAS GEBERT /
zdjęcie autora artykułu

Fiński bramkarz Lukas Hradecky w niedawnym meczu pomiędzy Polską a Finlandią puścił aż pięć goli, ale ani razu nie pokonał go Robert Lewandowski. W sobotę znów staną naprzeciwko siebie.

Po tym jak Kevin Trapp zamienił Eintracht Frankfurt na Paris Saint-Germain, działacze sięgnęli po Lukasa Hradecky'ego z Broendby Kopenhaga. Urodzony w Bratysławie reprezentant Finlandii kosztował 2 mln euro i od razu został numerem 1 Orłów, a w meczu 11. kolejki zatrzymał Bayern Monachium na Commerzbank-Arena.

Bramkę Hradecky'ego ostrzeliwał nie tylko Robert Lewandowski, ale także Arturo Vidal i Douglas Costa. 26-latek ani razu nie dał się zaskoczyć i został bohaterem. Czyste konto było dużym wyczynem, zwłaszcza że kilka dni później golkiper Arsenalu puścił przeciwko Bayernowi aż pięć goli. Mecz we Frankfurcie zakończył się bezbramkowym remisem i Bawarczycy stracili pierwsze punkty w sezonie.

Od czasu świetnego występu przeciwko mistrzowi, Hradecky radzi sobie już słabiej. Według magazynu "Kicker", jest dopiero trzynastym najlepszym bramkarzem Bundesligi (na osiemnastu notowanych). Więcej goli od Eintrachtu straciły w tym sezonie tylko cztery zespoły.

W sobotę Lewandowski, Thomas Mueller i spółka podejmą kolejną próbę zaskoczenia Fina. Polak przekonał się, jak należy pokonywać Hradecky'ego podczas rozegranego 26 kwietnia pojedynku drużyn narodowych. Piłkę do bramki dwukrotnie skierowali wówczas Paweł Wszołek i Kamil Grosicki, a raz uczynił to Filip Starzyński.

"Lewy" we Wrocławiu wszedł na boisko dopiero w 63. minucie za Arkadiusza Milika. W sobotę na Allianz Arena ma wybiec od pierwszego gwizdka i powalczyć o powiększenie swojego imponującego już dorobku strzeleckiego - 25 goli po 27 kolejkach.

Zobacz wideo: Nowak: Czerczesow od początku wykazywał trenerskie zdolności

{"id":"","title":""}

Źródło: TVP S.A.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)