Ściągnął czarną opaskę i ją ucałował. Ten moment wzruszył piłkarskich kibiców do łez
Osiem lat temu, 30 kwietnia 2008 roku, Frank Lampard rozgrywał najtrudniejszy mecz w życiu. Będąc w żałobie po śmierci matki, zdecydował się wspomóc kolegów z Chelsea w półfinale Ligi Mistrzów. W dogrywce wziął na siebie ciężar odpowiedzialności.
Legenda Chelsea Londyn, a obecnie zawodnik New York City FC, Frank Lampard był od dzieciństwa wręcz skazany na karierę piłkarską. Jego ojciec - Frank Lampard senior - przez lata występował w West Ham United, zaliczył także dwa występy w reprezentacji Anglii.
Równie wielką rolę w życiu Franka odegrała jego matka Pat. To ona wspierała go, gdy stawiał pierwsze kroki w futbolu. Była jego najwierniejszym kibicem, często przychodziła na jego mecze.
W późniejszych latach wielokrotnie podkreślała, że jest z niego niezmiernie dumna. I nie chodziło jej tylko o osiągnięcia boiskowe. - Duma, jaką czuję jako mama Franka, znaczy dla mnie więcej niż jakikolwiek sukces w piłce. To duma z tego, że on jest przyzwoitym człowiekiem - mówiła Pat Lampard.
Frank zdawał sobie sprawę, że jest oczkiem w głowie matki. W jednym z wywiadów użył nawet słowa "mummy's boy", czyli "maminsynek".
Osiem lat temu słynny piłkarz przeżywał bardzo trudne chwile. Jego matka trafiła do szpitala.