Euforia Jagiellonii i koszmar Podbeskidzia. Romanczuk odkupił winy w doliczonym czasie!

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Jagiellonia Białystok pokonała Podbeskidzie Bielsko-Biała 3:2 i zrobiła olbrzymi krok ku utrzymaniu. Gola na wagę kompletu punktów zdobył w doliczonym czasie Taras Romanczuk. Ten sam piłkarz był sprawcą faulu po którym rywale objęli prowadzenie.

W kwietniu żenująca postawa Jagiellonii Białystok i porażka z Podbeskidziem 0:3 zamknęła gospodarzom drogę do pierwszej ósemki. Wówczas mecz rozpoczął się od dwóch samobójczych trafień Marka Wasiluka i Gutieriego Tomelina. Trudno o gorszy start. Przed meczem białostoccy zawodnicy zarzekali się, że tamto spotkanie nie siedzi im już w głowach, ale mało kto w to wierzył. Chęć rewanżu z pewnością im towarzyszyła.

Nic dziwnego, że od pierwszych minut ruszyli do ataku. Solidnie prezentowały się skrzydła. Karol Mackiewicz i Przemysław Frankowski raz za razem w pełnym biegu przedzierali się obiema flankami, zaskakująco łatwo mijając rywali. Brakowało jednak precyzji w ostatecznym dograniu piłki. Podbeskidzie miało problemy w kryciu.

W 17. minucie to jednak goście objęli prowadzenie. Taras Romanczuk we własnym polu karnym podciął Jozefa Piacka i arbiter podyktował jedenastkę. Obrońca górali przy upadku dodał od siebie drugie tyle, czym pobudził sędziego do użycia gwizdka. Do piłki podszedł stały wykonawca jedenastek, Adam Mójta i atomowym strzałem pod poprzeczkę, w sam środek bramki, dał przyjezdnym prowadzenie. Bartłomiej Drągowski do końca stał na nogach, ale strzał był zbyt mocny, by skutecznie zareagować.

ZOBACZ WIDEO "4-4-2": wielki futbol ponownie w Telewizji Polskiej

{"id":"","title":""}

Podopieczni Michała Probierza nie załamali się, a na wyrównanie nie trzeba było długo czekać. Po dośrodkowaniu z kornera w wykonaniu Piotra Tomasika, obrońców Podbeskidzia uprzedził Dawid Szymonowicz. Mocny strzał głową w prawy róg był z gatunku tych nie do obrony.

Druga odsłona to już lepsza gra Podbeskidzia, którego piłkarze musieli usłyszeć w szatni porcję gorzkich słów. Obudził się Damian Chmiel, aktywniejszy zrobił się Robert Demjan. W 62. minucie to właśnie napastnik górali idealnie wyszedł do podania Mójty, ale Drągowski zatrzymał piłkę nogami. Niemal w identycznej sytuacji sześć minut później znalazł się Karol Świderski, ale i tym razem lepszy okazał się bramkarz.

20 minut przed końcem Jagiellonia miała piłkę na 2:1. Tomasik popędził lewą flanką i kiedy miał przed sobą jedynie bramkarza, dogrywał wzdłuż bramki do nadbiegajacego Mackiewicza. Zrobił to jednak fatalnie, podając zbyt mocno i niedokładnie. Zaprzepaszczona setka się zemściła.

W 74. minucie niemal z linii końcowej boiska przed bramkę płasko dograł Demjan, a wprowadzony w drugiej połowie Mateusz Szczepaniak z bliska wpakował piłkę do siatki. Bierność białostockich defensorów została brutalnie skarcona.

Jagiellonia ma w swoich szeregach Konstantina Vassiljeva. Reprezentant Estonii nie raz już ratował swoją drużynę. W niedzielne popołudnie uczynił to po raz kolejny. Mocny strzał z rzutu wolnego, po którym piłka odbiła się tuż przed Emilijusem Zubasem i zaskoczyła Litwina. Mimo chytrego strzału, bramka obciąża konto golkipera.

Kiedy wydawało się, że spotkanie skończy się podziałem punktów, nastąpił czas odkupienia Romanczuka. Ukrainiec, który w pierwszej połowie sprokurował karnego, dopadł do piłki zagranej wślizgiem przez Świderskiego i huknął po długim rogu. Piłka odbiła się od słupka i zatrzepotała w siatce, a trener Probierz pobiegł pod trybunę, radować się wraz z piłkarzami.

Jagiellonia Białystok - Podbeskidzie Bielsko-Biała 3:2 (1:1) 0:1 - Adam Mójta (k.) 17' 1:1 - Dawid Szymonowicz 32' 1:2 - Mateusz Szczepaniak 74' 2:2 - Konstantin Vassiljev 80' 3:2 - Taras Romanczuk 90+4'

Składy:

Jagiellonia Białystok: Bartłomiej Drągowski - Łukasz Burliga, Gutieri Tomelin, Dawid Szymonowicz, Piotr Tomasik, Rafał Grzyb, Taras Romanczuk, Przemysław Frankowski (62' Karol Świderski), Konstantin Vassiljev, Karol Mackiewicz (75' Piotr Grzelczak), Fiodor Cernych (90+2' Przemysław Mystkowski).

Podbeskidzie Bielsko-Biała: Emilijus Zubas - Kristian Kolcak, Paweł Baranowski, Jozef Piacek, Adam Deja (46' Anton Sloboda), Damian Chmiel, Kohei Kato, Mateusz Możdżeń (69' Mateusz Szczepaniak), Adam Mójta (78' Adam Pazio), Paweł Tarnowski, Robert Demjan.

Żółte kartki: Romanczuk (Jagiellonia) oraz Deja, Chmiel, Baranowski (Podbeskidzie).

Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz).

Dominik Polesiński z Białegostoku

Źródło artykułu:
Komentarze (5)
Waldi73
1.05.2016
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Przecież wszystko przegrywają... a tego sędziego Stefańskiego to wywalcie z tej ligi... Karny z kapelusza dla podbeskidzia. Lekko dotknięty mójta w nogę i symulancki pad na murawe zrobił. Już Czytaj całość
Jago Holik
1.05.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Brawo Jaga. Probierz Time :)  
avatar
Niunio Baletunio
1.05.2016
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Biedne Podbeskidzie. Szkoda.  
avatar
Modafi
1.05.2016
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
Szkoda Podbeskidzia ! Nie dość, że niedawno wy###o ich kosztem ruchu, to teraz w nagrodę mogą jeszcze zlecieć z ligi.