Igor Lewczuk: To był mecz do pierwszej bramki

- Mam już cztery puchary Polski. To już coś. Ale teraz kolejny "finał", z Piastem - mówi po wygranym meczu z Lechem Poznań (1:0) Igor Lewczuk, obrońca Legii Warszawa

Marek Wawrzynowski
Marek Wawrzynowski
Tomasz Madejski/WP SportoweFakty WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Tomasz Madejski/WP SportoweFakty

- Mecz wyglądał tak, że żadna drużynie nie chciała się odkryć. Lech stracił bramkę i trudno, żeby się rzucił i zagroził. Bo wtedy moglibyśmy wyprowadzać kontry - uważa Igor Lewczuk, który na Stadionie Naodowy w finale Pucharu Polski zagrał bardzo solidnie.

- Tak ten mecz wyglądał, do pierwszej bramki. W świadomości zawodnika jest, że to finał, że tego nie da się odrobić w następnym meczu. Wiadomo, że fajnie byłoby wygrać wysoko, stworzyć widowisko, które będzie się wspominało, ale przyjechaliśmy tu w konkretnym celu: Wygrać mecz. I to się udało - komentuje piłkarz Legii Warszawa.

- Dodatkowej motywacji w tym momencie sezonu nie trzeba. Trener zwraca uwagę na te same elementy. Wiadomo, że finał wygląda inaczej. W Warszawie zawsze jest świetne widowisko, racowisko, czasem przesadzone, oprawy. To wszystko robi klimat - mówi.

ZOBACZ WIDEO Arkadiusz Malarz: Lech był lepszy? Chyba byli na innym meczu... (źródło TVP)

Lewczuk ma już na koncie 4 Puchary Polski. W tym 2 z Legią, po jednym z Jagiellonią i Zawiszą oraz finał z Ruchem Chorzów.

A teraz czeka go mecz sezonu, z Piastem Gliwice. A Legia gra ostatnio w kratkę.

- Mecz meczowi jest nierówny. Ale z Piastem gramy u siebie i to nam tylko może pomóc. Wiemy, że to będzie trudne. Albo wóz, albo przewóz. Kolejny "finał Pucharu". Ale trudno porównywać te zespoły. To zupełnie inne zespoły - stwierdza piłkarz.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×