Przemysław Tytoń raz po raz kapitulował w Bremie. Tyle goli wbiły mu tylko Amica Wronki i FC Barcelona

Nie będzie miło wspominał wyjazdowego pojedynku z Werderem Brema (2:6) Przemysław Tytoń. Bramkarz VfB Stuttgart skapitulował aż sześciokrotnie, co w długiej karierze wcześniej zdarzyło mu się tylko dwa razy.

Konrad Kostorz
Konrad Kostorz
PAP/EPA / DANIEL MAURER

VfB Stuttgart kolejny raz w tym sezonie pokazał ogromne braki w defensywie. Obrońcy zespołu Juergena Kramnego gubili się i bremeńczycy łatwo dochodzili do klarownych sytuacji. Szczytem nieporadności drużyny z Badenii-Wirtembergii była sytuacja z 33. minuty, kiedy Federico Barba tak interweniował we własnym polu karnym, że przelobował Przemysława Tytonia i zdobył samobója.

Bramkarza trudno obwinić za któregokolwiek ze straconych goli. W dwóch przypadkach mógł interweniować nieco lepiej, ale mimo to odpowiedzialność spada na obrońców. Nic dziwnego, że "Bild" ocenił Tytonia na "3" (gdzie "1" - najlepsza ocena, "6" - najgorsza) i była to jedna z trzech najlepszych not w całym VfB. Od "Stuttgarter Nachrichten" reprezentant Polski dostał "4,5".

29-letni Tytoń, który wcześniej grał w Górniku Łęczna, Rodzie Kerkrade, PSV Eindhoven oraz Elche CF, w profesjonalnym futbolu tylko dwa razy puścił więcej niż pięć bramek w jednym meczu. 10 maja 2006 roku zawodnicy Amicy Wronki (m.in. Jacek Dembiński, Jarosław Bieniuk i Marcin Wasilewski) zmusili go do kapitulacji sześć razy (łęcznianie przegrali 0:6).

24 stycznia 2015 roku Tytoń między słupkami bramki Elche również sześciokrotnie wyciągał piłkę z siatki, tyle że tym razem uderzały gwiazdy FC Barcelona (0:6): po dwa razy Lionel Messi i Neymar, a ponadto Gerard Pique i Pedro Rodriguez.

W Bundeslidze polski bramkarz wcześniej zaliczył cztery występy z czterema puszczonymi golami: 3:4 z Bayerem Leverkusen, 0:4 z Bayernem Monachium, 1:4 z Borussią Dortmund oraz 0:4 z Borussią Moenchengladbach. Ogółem w 30 meczach dał sobie wbić 61 goli, a jego zespół jest najsłabszy w defensywie w całych rozgrywkach.

ZOBACZ WIDEO Dawid Kownacki: Za trzecim razem nam sie uda (źródło TVP)


Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×