Polak legendą we Francji. Wychował piłkarzy, których kupiły Real Madryt, Chelsea czy Sevilla

Joachim Marx spogląda na ścianę pełną zdjęć piłkarzy, których trenował w szkółce piłkarskiej w Lievin i wymienia najsłynniejsze nazwiska. - Gael Kakuta, Raphael Varane, Timothee Kolodziejczak. Chyba za wcześnie poszedłem na emeryturę - żartuje.

Mateusz Święcicki
Mateusz Święcicki
WP SportoweFakty

Zdjęcia i film zrobione telefonem Samsung Galaxy S7

Przez 11 lat pełnił funkcję dyrektora Centrum Formacyjnego w Lievin, położonego nieopodal Lens. - W 1995 roku byliśmy jak króliki doświadczalne - wspomina. - Francuska Federacja Piłkarska zgodnie z pomysłem Gerarda Houlliera postanowiła stworzyć sieć szkółek piłkarskich, w których trenować będą zawodnicy z regionów. To był nowatorski plan, a ja miałem odpowiadać za jego realizację. Powiedziano nam, że mamy pięć lat na sprawdzenie nowej koncepcji. Gdyby nie było efektów, placówka zostałaby zamknięta - mówi Joachim Marx. - Ale owoce naszej pracy przyszły bardzo szybko. Przez kolejne jedenaście lat kierowałem Centrum Formacyjnym, w którym wychowali się Serge Aurier, Gael Kakuta, Raphael Varane czy Timothee Kołodziejczak. Siegnęły po nich Chelsea, Paris Saint-Germain, Real Madryt czy Sevilla FC. To dla nas wszystkich olbrzymi podwód do dumy.

Jak Polak został dyrektorem Centrum Formacyjnego we Francji? - Wygrałem konkurs. Było kilkunastu kandydatów, ale wybrano mnie. Przesądziła moja przeszłość piłkarska. Gerard Houllier, który odpowiadał za wprowadzenie nowego systemu szkoleniowego, zarządził, że trenerami młodzieży muszą być ludzie z boiskowym doświadczeniem. Nastolatkowie nie wierzą teoretykom. Jeśli wymagasz od nich dokładnego zagrania i sam nie potrafisz go pokazać w trakcie treningu, jesteś w ich oczach niewiarygodny. Nie budzisz zaufania - tłumaczy Marx. - Mówiąc wprost, mają cię gdzieś.

Francuzi jasno sprecyzowali zasady działania Centrów Formacyjnych w regionach. W najważniejszym okresie rozwoju dla młodego gracza,  wieku 13-15 lat, nastolatkowie trafiali do szkółek prowadzonych przez FFF (Francuską Federację Piłkarską). Od poniedziałku do piątku trenowali wspólnie, chodzili do szkoły, jedli posiłki, spali w internacie. Dopiero w sobotę wyjeżdżali na mecze drużyn, do których należeli. Dochodziło do sytuacji, w których trzej młodzi gracze, zapisani do RC Lens, Valenciennes FC czy Lille OSC w ciągu tygodnia trenowali w jednym zespole, a weekend grali przeciwko sobie.

- To był przemyślany, zaplanowany system - tłumaczy Marx. - Kluby są nastawione na wynik, rozwój piłkarza interesuje ich pośrednio. Jesli Raphael Varane trafił do szkółki RC Lens w wieku 8 lat, to do 13 roku życia występował tylko tam. Później po przejściu weryfikacji przychodził do nas, gdzie zajmowaliśmy się jego indywidualnym rozwojem. Nie tylko w aspekcie czysto sportowym, ale i intelektualnym. Wiemy doskonale, że nie każdy młody piłkarz, który przechodzi przez nasze ręce, zostanie zawodowym graczem. Wszystkich uczymy jednak wartości uniwersalnych. Poprzez sport przygotowujemy ich do dorosłego życia. A poza tym w wieku 13-15 lat najważniejsze dla młodego człowieka jest trenowanie, a nie granie o punkty - wyjaśnia Marx.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×