Arkadiusz Malarz: Artur Boruc? Gdybym bał się rywalizacji, nie grałbym w Legii

Arkadiusz Malarz rozgrywa doskonały sezon. Zagrał do tej pory 17 meczów, a ten z Piastem Gliwice był już 10, w którym zachował czyste konto.

Marek Wawrzynowski
Marek Wawrzynowski
PAP/Bartłomiej Zborowski / PAP/Bartłomiej Zborowski

Więcej razy "na zero z tyłu" zagrał tylko Jakub Szmatuła. Bramkarz Piasta Gliwice zachował czyste konto w 13 spotkaniach. Różnica jest taka, że grał w 35 spotkaniach, zaś Arkadiusz Malarz tylko w 17, więc jego skuteczność to 59 procent. W spotkaniu z Piastem bramkarz Legii Warszawa nie miał wiele pracy. Wybronił 3 strzały. W całym sezonie ma niezłą skuteczność. Wg. danych serwisu instat to 76,6 procenta obronionych strzałów (36 obronionych na 47).

- Przeciwnicy nie mieli wiele sytuacji, ale z perspektywy bramkarza takie mecze są najgorsze. Masz w przeciągu 90 minut dwa strzały i musisz być bardzo skoncentrowany. Każdemu bramkarzowi jest lepiej, jeśli ma ostrzał bramki non stop - mówi Malarz.

W Legii musi przygotować się na tego typu "emocje".

ZOBACZ WIDEO #dziejesienazywo. Transfer Roberta Lewandowskiego za 100 mln euro? Ekspert widzi taki scenariusz

- Trzeba było się przestawić. Wcześniej, w Bełchatowie rozgrzewali mnie dość szybko. Tu czasem pierwszy strzał jest w 85. minucie i musisz być gotowym. Ale podejście jest takie samo, koncentracja też - zaznacza.

Gdy pytamy go o "czyste konta", stwierdza, że nie jest to jego celem.

- Cieszy to, że ta statystyka jest tak dobra. Każdy bramkarz chce zagrać na zero, ale założenie to wygrać mecz i zdobyć tytuł. Połowa planu już jest wykonana, to Puchar Polski. Teraz druga połowa. Też ją wykonamy - stwierdza kategorycznie.

Według Malarza dobry finisz Legii był w jakimś stopniu spowodowany wpadką w Lubinie, gdy Legia przegrała 0:2 z Zagłębiem Lubin.

- Wiedzieliśmy, że wtedy wszyscy zagraliśmy słabo i chcieliśmy jak najszybciej zwyciężyć. Udało się w pucharze Polski, wróciliśmy na właściwy tor i teraz o nim jedziemy - mówi.

Malarz po spotkaniu w Lubinie musiał zmierzyć się z krytyką, ale generalnie ma powody do zadowolenia. Ten 35-letni wychowanek Nadnarwianki Pułtusk rozgrywa jeden z najlepszych sezonów w karierze.

- Czy najlepszy? Kolejny dobry sezon, tak by powiedział. Fajnie, że nie tracimy bramek. Ale nie wychodzę na mecz z założeniem "dziś muszę mieć czyste konto". Czasem się nie da. Ale jest to budujące, że nie tracimy bramek - zapewnia.

W spotkaniu z Piastem Gliwice defensywne trio czyli Malarz - Pazdan - Lewczuk, funkcjonowało niemal perfekcyjnie.

- W pierwszej połowie był strzał niesygnalizowany, który sprawił trochę kłopotów. Poza tym, kontrolowaliśmy sytuację, Piast wyglądał nieźle z przodu, a słabo z tyłu, ale to zasługa naszych chłopaków, m.in. Hamalainena i Nikolica, którzy cały czas ich nękali, nie dawali im spokoju - mówi.

Ale cały czas pewność siebie bramkarza może być podkopywana przez doniesienia medialne. Niedawno Legia ściągnęła Radosława Cierzniaka, który doskonale radził sobie w Wiśle Kraków, a cały czas w mediach pojawia się nazwisko Artura Boruca.

- Jak przyjdzie to będę rywalizował. Ja nie jestem bojaźliwy. Gdybym się bał, nigdy bym nie trafił do Legii. Przyzwyczaiłem się do rywalizacji z różnymi bramkarzami. Przyjdzie Artur, będziemy rywalizować. Wiadomo, że on jest ulubieńcem kibiców, jest w reprezentacji Polski. Szanuję go, przyjaźnimy się - zapewnia Malarz.

Teraz musi skoncentrować się na spotkaniu z Lechią Gdańsk. Nie jest to ulubiony rywal dla warszawskiej Legii.

- Zgadza się, nie jest, ale to można o wielu drużynach powiedzieć. Jedziemy grać swoją piłkę. Jeśli zagramy tak jak u siebie, to wywieziemy trzy punkty - stwierdza Malarz.

Czy Legia potrzebuje nowego bramkarza?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×