Był skreślany, ale wytrzymał presję i poprowadził Arkę do Ekstraklasy
Grzegorz Niciński miał w tym sezonie trudne momenty. Szkoleniowiec Arki wraz z drużyną przezwyciężył kryzys i we wtorek mógł cieszyć się z awansu do Ekstraklasy po pięciu latach przerwy.
Aczkolwiek we wrześniu minionego roku pozycja szkoleniowca Arki po kilku niepowodzeniach nie była wcale taka pewna. Kibice żółto-niebieskich domagali się zmiany trenera, ale zarząd klubu wytrzymał ciśnienie i zaufał polskiemu szkoleniowcowi. Taka decyzja okazała się strzałem w dziesiątkę.
Niciński przezwyciężył kryzys i drużyna zaczęła prezentować się lepiej. Na wiosnę Arka po wzmocnieniach była już zespołem nie do pokonania. We wtorek po remisie (1:1) z Drutex-Bytovia Bytów zapewniła sobie awans do Ekstraklasy.
- Pamiętam naszą sytuację na jesień, ale nie będę nikomu z tego powodu teraz dogryzał. Pokora i ciężka praca przyniosła drużynie sukces. Pokazaliśmy, że można awansować, mimo że w minionej rundzie mieliśmy słabsze momenty. Nasza praca opłaciła się - przyznał na konferencji prasowej Niciński, który został przywitany gromkimi oklaskami.
Szkoleniowiec Arki przyznał, że w meczu z Bytovią zaryzykował w drugiej połowie. Postawił wszystko na jedną kartę, ale to przyniosło efekt.
- Był to dla nas trudny mecz. Czuliśmy presję. Pokazaliśmy jedna charakter i walczyliśmy do końca. Zagraliśmy va banque, narażając się na utratę drugiej bramki, na którą Bytovia miała szansę. Ten charakter i upór zaowocował zdobytą bramką. Był to zwycięski remis. Oby takich meczów było więcej - cieszył się Niciński.
Arka Gdynia kolejne spotkanie w rozgrywkach I-ligowych rozegra już w piątek. Rywalem żółto-niebieskich będzie Stomil Olsztyn. Niciński zaznaczył, że jego drużyna chce walczyć o pełną pulę.
- Mamy swoją passę i chcemy wygrywać do końca. Tak podejdziemy do każdego następnego meczu - zakończył.
ZOBACZ WIDEO Jakub Kwiatkowski: Arłamów? Wszystko tu robi kolosalne wrażenie (źródło TVP)