Czesław Michniewicz: Nie spełniliśmy marzeń

- Zwycięstwo cieszy i boli zarazem - wyznał trener Czesław Michniewicz po wygranej jego Pogoni Szczecin z Cracovią. Tego samego dnia Portowcy stracili szanse na awans do Ligi Europy.

Sebastian Szczytkowski
Sebastian Szczytkowski
Czesław Michniewicz WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Czesław Michniewicz

Czesław Michniewicz wie, że najważniejsze dla jego zespołu było starcie z KGHM Zagłębiem Lubin. Pogoń Szczecin przegrała 1:3 z Miedziowymi i po tym występie pozostała jej iskra nadziei na miejsce w Lidze Europy. Zgasła ona wskutek zwycięstwa Lechii Gdańsk z Legią Warszawa. To, że Pogoń pokonała 3:2 Cracovię, nie miało większego znaczenia.

- Zwycięstwo z Cracovią cieszy i boli zarazem. Trzy dni wcześniej straciliśmy dorobek całego sezonu w siedem minut. Za łatwo. Dobrze, że mieliśmy zaraz następny mecz, by nie myśleć cały czas o porażce i odbudować się. Żałuję bardzo, że nieszczęsne kilka minut odebrało nam szansę na medal, na puchary. Nie spełniliśmy naszych marzeń i jedyne, co nam pozostało, to pożegnać się z publicznością. Na stadion przyszli ci, na których zawsze mogliśmy liczyć - mówił rozgoryczony Michniewicz.

Na trybunach przy Twardowskiego było 5 tysięcy kibiców. Zobaczyli dobre widowisko z kilkoma zwrotami akcji. Pogoń wychodziła na prowadzenie trzy razy. W końcu Cracovia nie odpowiedziała na gola Łukasza Zwolińskiego w 82. minucie.

ZOBACZ WIDEO #dziejesienazywo. Brawurowa zagrywka menadżera Roberta Lewandowskiego. "Włodarzom Bayernu drżą ręce"

- Mecz był trudny z silnym przeciwnikiem. Odczuwaliśmy jeszcze skutki poprzedniego, co nie przeszkodziło nam powalczyć z poświęceniem. Powiedziałem zawodnikom, żeby zagrali dla swoich bliskich i najwytrwalszych kibiców. Zbudowali kilka dobrych akcji, zdobyli ładne bramki - komplementował trener i wskazał wyróżniające się ogniwa zespołu.

- Dawid Kort znalazł się pod bramką i fajnie zachował zdobywając gola. Przed nim jeszcze praca, ale ma potencjał i nabiera ogłady w Ekstraklasie. Będzie wyróżniać się w następnym sezonie. Piłkarze poza Murawskim wzięli na siebie ciężar gry. Cieszę się z gola Zwolińskiego, a ponadto kwartet obrońców ma za sobą dobre zawody.

Pogoni pozostał do rozegrania jeden mecz. Sama nic już nie zwojuje, ale będzie rozdawać karty w walce o mistrzostwo Polski. Jedzie do lidera Legii Warszawa, który ma na koncie tyle samo punktów co drugi Piast Gliwice.

- Nikt nie pauzuje z powodu kartek. Być może uraz wykluczy Akahoshiego, możliwy jest powrót Rudola. Wiemy jaka jest sytuacja w tabeli. Straciliśmy szansę na coś większego, ale jeszcze powalczymy. Cieszę się, że zagramy akurat na Legii ostatni mecz i może to być dobre zwieńczenie sezonu - zapowiada Michniewicz.

Wiele wskazuje, że trener poprowadził Pogoń po raz ostatni w Szczecinie. Kontrakt Michniewicza wygasa i nie było rozmów w sprawie nowego. W obecnym jest zapis o automatycznym przedłużeniu, ale tylko w razie awansu do europejskich pucharów. Warunek nie został spełniony.

- Nie wiem nic więcej od dziennikarzy. Po sezonie spotkam się z prezesem Pogoni. Być może zapadła już jakaś decyzja, o której nie wiem. Jeżeli ktoś uzna, że moja praca na sens, to zostanę, a jeżeli nie, to odejdę i będę szukać pracy gdzie indziej.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×